2018-10-13 20:00:00
Roksana Góra

Niezwykle zacięty bój w Zabrzu! NMC Górnik pokonuje Azoty

Zacięta rywalizacja ze szlachetną inicjatywą w tle mogła ucieszyć kibiców. Emocji i walki nie brakowało, zmierzyły się ze sobą bowiem ekipy NMC Górnika Zabrze i KS Azotów Puławy. Triumfowała ta pierwsza, która pokonała rywali 28:25.

Szczytny cel, specjalne pierwsze podanie, komplet kibiców. Spotkanie w Zabrzu rozpoczęło się pod znakiem Fundacji DKMS, jednak już po usłyszeniu gwizdka zawodnicy w pełni skoncentrowali się na swoich celach. Podopieczni Rastislava Trtika wystąpili w pierwszym ataku w siedem osób, bramkę zdobył Sasza Buszkow. Obie drużyny starały się zaakcentować mocną defensywę, jednak już po jakimś czasie w poczynania szczypiornistów zaczęły wkradać się błędy i zdarzało im się tracić piłki. Od początku fenomenalnie prezentował się bohater ostatniego meczu z Wisłą Płock - Mateusz Kornecki, który raz za razem gasił zapał rywali. Po drugiej stronie barykady znajdował się jednak Vadim Bogdanom i on również znacznie pomagał swojej ekipie. 

REKLAMA

Kibice zgromadzeni w hali nie mogli być zawiedzeni. Zabrzańsko-puławska rywalizacja była zacięta, chociaż w 13. minucie gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po kwadransie trener Bartosz Jurecki zdecydował się na krótką rozmowę ze swoimi zawodnikami, jednak na niewiele się ona zdała. Na parkiecie wciąż królował Kornecki. Pomimo wagi spotkania, pierwsze wykluczenie pojawiło się dopiero w dwudziestej minucie. Na ławkę zejść musiał Michał Adamuszek, a wtedy puławianie zabrali się do odrabiania strat. Udało się. Azoty doprowadziły do remisu 9:9.

Gdy drużyna z Zabrza była już kompletna, dwuminutową karę otrzymał Paweł Grzelak. Goście zastosowali jednak zgoła inną taktykę na przetrwanie osłabienia - pokusili się o efektowną wrzutkę, którą zakończył Marko Panić. Drużyna przyjezdnych musiała radzić sobie także z brakiem dwóch graczy, kiedy to na ławkę kar powędrowali Matulić i Skrabania. Zabrzanie wykorzystali okazję i znów wyszli na prowadzenie. Pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 15:13 na korzyść ekipy Trtika. 

Podopieczni Jureckiego szybko wykonali zadanie, którego nie zdążyli doprowadzić do skutku w pierwszej połowie. Doprowadzili do remisu, jednak przez trzy minuty boisko w zabrzańskiej hali zamieniło się w pole pojedynku dwóch bramkarzy - Bogdanova i Korneckiego. Gospodarze popełniali błędy, które były bezlitośnie karane przez przeciwników. W 36. minucie Azoty wygrywały już 17:15. W zespole z Puław błyszczał Jerko Matulić, pomagał mu Marko Panić. Na ratunek swoim kolegom pospieszył Mateusz Kornecki, a za sprawą Iso Sluijtersa zabrzanie wrócili do gry (18:18). 

Niezwykle udany powrót po długotrwałej kontuzji zaliczył Martin Galia. Czech w 43. minucie obronił rzut rywala z siedmiu metrów. NMC Górnik znów uciekał rywalom, choć z gry wykluczony został Jan Czuwara. Obie drużyny walczyły o pozytywny wynik, dlatego zarówno na trybunach, jak i na placu gry rządziły ogromne emocje. Przez większą część meczu to puławianie byli o krok dalej od zwycięstwa, jednak gospodarze musieli wyostrzyć koncentrację i nie dać ponieść się adrenalinie. To im się udawało, dlatego zdołali wykorzystać niedociągnięcia w ataku Azotów. Emocje zawodników sięgały zenitu, jednak zimną głowę zachował Buszkow, który wyprowadził swoich kolegów na prowadzenie 27:25. Ostatecznie zwycięstwo odnieśli właśnie zabrzanie!

NMC Górnik Zabrze - KS Azoty Puławy 28: 25 (15:13)

NMC Górnik Zabrze: Kornecki, Galia, Zapora - Gluch, Daćko, Tomczak, Gromyko, Sluijters, Czuwara, Buszkow, Tatarincew, Gliński, Gogola, Bąk, Sićko, Adamuszek

KS Azoty Puławy: Bogdanov, Koshovy - Kaleb, Panić, Podsiadło, Łyżwa, Matulić, Skrabania, Rogulski, Grzelak, Masłowski, Titow, Kasprzak, Prce, Gumiński, Seroka