2018-09-21 20:07:00
Roksana Góra

Emocje do ostatniej sekundy! Energa MKS Kalisz pokonuje Stal Mielec

Piątkowy wieczór należał do ekip MKS-u Kalisz i Stali Mielec, które zmierzyły się ze sobą w ramach 4. kolejki PGNiG Superligi. Żadna z drużyn jak dotąd nie mogła cieszyć się ze zwycięstwa, dlatego to spotkanie miało być momentem przełamania dla którejś ze stron. Lepszymi okazali się być kaliszanie, którzy wygrali 29:28. 

Obu zespołom trudno było wejść w rytm spotkania, pierwsza bramka padła dopiero w trzeciej minucie za sprawą Pawła Adamczaka. Pierwsze dziesięć minut stanęło pod znakiem rzutów z siedmiu metrów, których podyktowano aż trzy. Tylko jeden z nich został wykorzystany - Kowalczyk pokonał bramkarza, natomiast Krupa i Drej musieli uznać wyższość przeciwnika. Nie brakowało także dwuminutowych wykluczeń i żółtych kartek. Pewne zachowania defensyw przekładały się na wynik, który nie był imponujący. W ciągu kwadransa zawodnicy zanotowali zaledwie siedem trafień. 

REKLAMA

Wydawało się, że mielczanie, którzy spokojnie budowali przewagę nad Energą, zaczną dominować i będą kontrolować przebieg rywalizacji. Plany te pokrzyżował im między innymi Michał Drej, który zdobył kilka istotnych trafień i doprowadził do remisu (9:9). Nie był to koniec dobrych wieści dla wielbicieli kaliszan. Podopieczni Pawła Ruska na pięć minut przed zejściem na przerwę wyprzedzili ekipę przeciwną i - co więcej - prędko zbudowali sobie kilkubramkowe prowadzenie. Stal Mielec nie potrafiła odpowiedzieć na ataki Energii, była w amoku, jakby zaskoczona nagłym zrywem rywali. Pierwsza połowa zakończyła się dosyć niepodziewaną przewagą kaliszan 14:11. 

Druga część rozpoczęła się podobnie do tej pierwszej. Walka szczypiornistów zakończyła się wykluczeniem dwóch graczy oraz rzutem karnym, którego egzekutorem był Bartosz Kowalczyk. Podopieczni Tomasza Sondeja nie potrafili zaskoczyć MKS-u, przez co nie niwelowali strat. Sytuacja zmieniła się w 45. minucie, kiedy to trener kaliszan poprosił o krótką rozmowę z zespołem. Paradoksalnie - przerwa lepiej wpłynęła na mielczan, którzy zdobyli dwa rzuty z rzędu i wywalczyli remis. Na dziesięć minut przed końcem spotkania wyszli na prowadzenie (24:23) i losy meczu znów były niepewne. 

Czerwoną kartkę ujrzał Zbigniew Kwiatkowski, który musiał schodzić na dwuminutowy odpoczynek aż 3 razy. Zaraz potem karę otrzymał Tomasz Grzegorek, co zostało szybko wykorzystane przez Energę MKS. Do samego końca nie było wiadomo, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Zespoły biły się do ostatniej sekundy, jednak ostatecznie to mielczanie musieli pogodzić się z porażką i oddać punkty MKS-owi Kalisz. 

Energa MKS Kalisz - SPR Stal Mielec 29:28 (14:11)