2018-09-02 14:51:00
Bartłomiej Żygadło

Energa MKS postawiła się Orlen Wiśle. Ale punkty jadą do Płocka

Orlen Wisła Płock sezon zaczyna od zwycięstwa. Na trudnym terenie, wicemistrzowie Polski z zeszłego sezonu pokonali Energę MKS Kalisz. Miejscowi pokazali się jednak z dobrej strony i do samego końca dzielnie walczyli z faworyzowaną ekipą prowadzoną przez Xaviera Sabate.

Choć faworytem spotkania była Wisła, mecz o wiele lepiej zaczęli gospodarze. Wyniki dopiero w 3. minucie otworzył Pilitowski. Pierwsze fragmenty gry zdecydowanie należały do środkowego ekipy z Kalisza, który chwilę później zanotował efektowną asystę i po raz drugi pokonał golkipera Nafciarzy. Niespełna 10 minut później MKS prowadził już 7:3. Najpierw w niesamowitym stylu karnego oraz jego dobitkę odbił Padasinau, a chwilę później skuteczny w ofensywie znów był Pilitowski.

REKLAMA

Xavier Sabate nie zwlekał ani chwili i błyskawicznie poprosił o czas. Ta decyzja się opłaciła – przyjezdni zdecydowanie uspokoili grę w ataku, a także nieco zmienili system gry w defensywie i bardzo szybko dogonili rywali. W 22. minucie po trafieniu Tarabochi, po raz pierwszy prowadziła Wisła.

Wyższa obrona szczypiornistów z Płocka wprowadziła sporo zamętu w szeregi ekipy Pawła Ruska. Niezawodny był jednak Marek Szpera – rozgrywający gospodarzy wziął na siebie grę w ataku. Wynik pierwszej odsłony tej rywalizacji ustalił Mihić i do przerwy lepsi o jedną bramkę (13:14) byli przyjezdni z Płocka.

Druga część gry lepiej zaczęła się dla Wisły, która stosunkowo szybko odskoczyła już na 3 trafienia. Było to skutkiem nerwowej gry ofensywnej w wykonaniu miejscowych, podczas której płocczanie dwa razy umieścili piłkę w pustej bramce rywali.

Kaliszanie potrzebowali impulsu – okazał się nim być kolejny rzut karny obroniony przez Padasinau. Szansę na doprowadzenie do remisu zmarnował jednak Drej, także nie wykorzystując „siódemki”. Na 15 minut przed końcem, bliżej zdobyczy punktowej byli przyjezdni, którzy po trafieniu Mlakara prowadzili dwiema bramkami (20:22).

W samej końcówce więcej spokoju zachowała Wisła. Dobrze na środku prezentował się Moya. 30-letni rozgrywający inteligentnie prowadził grę w ataku, dzięki czemu podopieczni Sabate dochodzili do dobrych sytuacji rzutowych. Choć ostatnią bramkę spotkania zdobył golkiper miejscowych, komplet punktów powędrował do Płocka. Goście wygrali 29:26.

Energa MKS Kalisz - Orlen Wisła Płock 26:29 (13:14)

Energa MKS Kalisz: Padasinau, Zakreta 1 – Pa. Adamczak, Pi. Adamczak, Adamski 1, Bałwas, Bożek, Czerwiński, Drej 3, Klopsteg, Kniazeu 4, Krytski 5, Kwiatkowski, Misiejuk, Pilitowski 5, Szpera 7

Orlen Wisła Płock: Borbely, Wichary – de Toledo 3, Góralski 5, Kowalski, Krajewski 3, Mihić 3, Nacho Moya 2, Mlakar 1, Obradović, Olkowski, Piechowski, Racotea 4, Sulić 3, Tarabochia 2, Żabić 3