2018-04-28 14:35:00
Patryk Dziadura

Azoty zwyciężają w Głogowie. Świetny występ Babicza i Gumińskiego

Drużyna z Dolnego Śląska na krótkiej smyczy trzymała wynik z przyjezdnymi. Byli w stanie odrobić pięć bramek przewagi, ale nie potrafili choćby objąć prowadzenia i zeszli z parkietu pokonani wynikiem 25:28.

- Nie ma wielkiej różnicy sportowej pomiędzy naszymi zespołami - tak przed meczem oceniał szanse Chrobrego na awans trener Jarosław Cieślikowski. Miał ku temu dobre sygnały. Nieznaczna porażka w Puławach dwoma bramkami oraz ogólnie bardzo dobry rok 2018, dzięki któremu rzutem na taśmę zaklepali sobie awans do ćwierćfinału, a także zajęli piąte miejsce w tabeli zbiorczej, zaraz za silną czwórką.

REKLAMA

Długo przyszło nam czekać na emocje. Drużyny zaczęły niezdarnie od strat w rozegraniu czy kontrataku - zgodnie po dwie po obu stronach. Przy trzeciej stracie Chrobrego Mateusz Seroka pobiegł w kontrze, ale pierwszy rzut w spotkaniu obronił Rafał Stachera, a w międzyczasie karę otrzymał Marko Panić. Dopiero w szóstej minucie Adam Babicz po przechwycie otworzył wynik spotkania. Głogowianie stracili piłkę po raz kolejny w 10. minucie, co uruchomiło następnie Serokę, który tym razem wykończył kontrę należycie i dał pierwsze prowadzenie Azotom (2:3). Panić już w 14. minucie zobaczył drugie wykluczenie, w końcu i puławianie zaczęli mieć swoje problemy. Sam mecz rozgrywał się w niezwykle powolnym tempie, stąd skromny dorobek obu ekip po kwadransie (4:4).

Na kłopoty Nikola Prce - mógłby powiedzieć trener Waszkiewicz. Po zejściu Panicia, Bośniak wziął ciężar gry na siebie, zdobył trzy bramki z rzędu bez większego wysiłku. A kiedy przestał rzucać, zaczął obsługiwać Wojciecha Gumińskiego, który był najlepszym strzelcem gości. Mimo to, głogowianie wciąż imponowali skutecznością i po krótkich wymianach rzucali praktycznie z każdej pozycji lub co najmniej wywalczali "siódemki", które pewnie egzekwował Adam Babicz. Od 10. minuty wynik wahał się wyłącznie między jedną bramką przewagi puławian a remisem. Pierwszą okazję na przełamanie zmarnował Tomasz Klinger obijając z karnego Walentyna Koszowego, a drugą Adam Babicz źle asystując Krzysztofikowi w pozycyjnym ataku. Mateusz Seroka kontratakiem i Władysław Ostruszko rzutem spod własnego koła wykorzystali ten przestój gospodarzy i tuż przed końcem pierwszej części gry powiększyli dorobek o jeszcze jedną bramkę. To był mecz indywidualności - Nikola Prce i Wojciech Gumiński brali grę na siebie i pozwalali utrzymać przewagę nad śmiało galopującym Chrobrym, którego orszak prowadził Adam Babicz.

Głogowianie katastrofalnie zaczęli po przerwie. A jakże, Nikola Prce rzucił pierwsze dwie bramki w drugiej połowie, a Rafał Grzelak w kontrze podwyższył do pięciu bramek tóżnicy. Nie pomógł nawet czas wzięty przez trenera Cieślikowskiego oraz kara dla Witalija Titowa. Nie do poznania był Tomasz Klinger, który kolejny raz się nie popisał, znowu trafiając w Koszowego w sytuacji sam na sam. Dopiero w 36. minucie po raz pierwszy Damian Krzysztofik, a następnie Babicz i Kubała odpowiedzieli na trzy bramki z rzędu puławian, odrabiając straty do stanu sprzed przerwy po dziewięciu minutach drugiej części. Trener Waszkiewicz poprosił o czas minutę później, gdy Marek Świtała rzucił kontaktową bramkę w kontrataku (16:17). Mylili się w ataku i Prce, i Panić, po którego rzucie przepiękną paradą popisał się Rafał Stachera, a Jakub Orpik wyrównał stan meczu. Serię pięciu goli z rzędu przerwał Prce, ale to wcale nie pomogło jego kolegom odzyskiwać przewagi.

Nie był to udany powrót do Głogowa Bartosza Jureckiego, który pierwszą bramkę zdobył dopiero kwadrans przed końcem meczu, przy swojej już trzeciej próbie. Gospodarze wyglądali o niebo lepiej od rywali, ale wciąż nie potrafili przechylić szali na swoją stronę przez Walentyna Koszowego, który odmienił bramkę puławian po przerwie. Koncert dawał Adam Babicz, który w 52. minucie rzucił swoją dziesiątą bramkę (22:22). Gumiński nie pozostał dłużny i swoją "dychę" zaliczył w 57. minucie. Jednak w samej końcówce problemy zaczęła mieć drużyna rozgrywającego Głogowa, gdyż tracili już dwie bramki do przeciwnika, a karę otrzymał Wiktor Kubała. To był ten moment, który wykorzystali puławianie i zakończyli występ trzema bramkami przewagi. W spotkaniu wykreowały się postacie Nikoli Prce, Adama Babicza i Wojciecha Gumińskiego, którzy dali tego dnia najwięcej swoim drużynom, aby zdobyć jak najlepszy wynik.

Chrobry Głogów - Azoty-Puławy 25:28 (12:14)

Chrobry Głogów: Siedlecki, Stachera - Babicz 10, Klinger, Krzysztofik 3, Kubała 2, Orpik 1, Pawłowski, Płócienniczak 1, Rydz, Sadowski 3, Tylutki 1, Wierucki 1, Więdłocha, Zdobylak, Świtała 3

Kary: Kubała - 4 minuty; Tylutki - 2 minuty

Karne: 6/7

Azoty-Puławy: Bogdanow, Koszowy - Grzelak 1, Gumiński 10, Jurecki 4, Kowalczyk, Kuchczyński, Łyżwa, Masłowski, Ostruszko 1, Panić 1, Podsiadło, Prce 8, Seroka 3, Skrabania, Titow

Kary: Panić - 4 minuty; Łyżwa, Titow - 2 minuty

Karne: 4/4