2018-04-22 14:35:00
Patryk Dziadura

Kapitalna pogoń kaliszan. Zagłębie zmarnowało przewagę

MKS Kalisz po kiepskiej pierwszej połowie odświeżony zaatakował "Miedziowych", odrabiając niemal wszystkie siedem goli przewagi. Sprawa awansu jest otwarta, choć po takim meczu zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być przyjezdni.

Niedzielny baraż zapowiadał się równie ciekawie, co starcie Wybrzeża z MMTS-em. Przed rokiem drużyna Bartłomieja Jaszki pokonała barażowego rywala czterema bramkami - dokładnie taką zaliczką mógł się też pochwalić kaliski MKS, gdy zwyciężał u siebie "Miedziowych". Wydawało się więc, jako że drugi mecz rozgrywany był w Kaliszu, to właśnie oni będą w rewanżu nadrabiać bramkowe straty, gdyż kluczowe mogły się okazać rezultaty we własnej hali.

REKLAMA

Późno, bo w czwartej minucie zobaczyliśmy pierwszą bramkę, którą wynik otworzył rzutem z dystansu Kirył Kniaziew. Do momentu tego trafienia tempo nie porywało - obie ekipy postawiły na grę w obronie. Od tamtej chwili obejrzeliśmy pięć bramek w ciągu dwóch minut (2:3) i zawodnicy znowu wyhamowali w swoich poczynaniach. Goście nie wykorzystali gry w przewadze po karze dla Krzysztofa Pawlaczyka, a w 12. minucie Arkadiusz Moryto z siódmego metra uzyskał pierwsze prowadzenie dla Zagłębia. Wtedy zaczęły się problemy gości, bo kontrowersyjną karę otrzymał Michał Drej, a w międzyczasie Tomasz Pietruszko po kontrze i Przemysław Mrozowicz po przepięknym rzucie z dystansu zwiększyli prowadzenie do trzech trafień.

Nie po raz pierwszy w tym sezonie czas wzięty przez trenera Ruska nie podziałał na jego zawodników. Podobnie było tym razem. Moryto i nawet Patryk Małecki dorzucili kolejne bramki, a Krzysztof Misiejuk osłabił swój zespół (9:4). Kiedy wydawało się, że ta połowa jest spisana na straty dla kaliszan, niezawodny Kirył Kniaziew, a także Artur Klopsteg i Kamil Adamski, w półtorej minuty zdobyli trzy bramki z rzędu. Goście wzięli się w garść tylko pozornie, bo równie szybko "Miedziowi" odzyskali pięć bramek przewagi i wykluczyli Michała Czerwińskiego. Na domiar złego, odpalił w bramce Małecki, który wybijał rzuty z dystansu, zwłaszcza Marka Szpery. W końcówce na zryw zdobyli się ponownie kaliszanie, kiedy to Szpera, a potem Klopsteg niesamowitym zejściem ze skrzydła na dziewiąty metr, z dystansu pokonał Małeckiego. Mimo wysokiego prowadzenia gospodarzy, mecz stał na bardzo równym poziomie. Wynik rodził się przez rwaną grę kaliszan, którzy bramki zdobywali seriami, ale w krótkich, kilkuminutowych fragmentach.

Po przerwie ekipa trenera Ruska nie czekała na kolejne rwane minuty i od razu wzięli się do odrabiania strat. Odblokował się Marek Szpera pod koniec pierwszej części i w drugiej połowie prezentował się równie dobrze. Kamil Adamski w 33. minucie zmniejszył straty do dwóch bramek i ponad 10 minut musieliśmy czekać na przełamanie tej różnicy. W końcu po karze dla Krzysztofa Pawlaczyka Artur Klopsteg ze skrzydła dał kontakt z Zagłębiem. Na tym nie poprzestali, bo Łukasz Zakreta obronił trzy piłki z rzędu, a niespełna kwadrans przed końcem Paweł Adamczak wyrównał wynik meczu (20:20). Warto zaznaczyć, że tuż przed przerwą Zagłębie prowadziło nawet 14:7. Trener Jaszka natychmiast poprosił o czas i zrugał solidnie swoich zawodników.

Kaliszanom wciąż jednak wiał wiatr w oczy, bowiem Marek Szpera w idealnej sytuacji nie trafił w bramkę, karę otrzymał Kamil Adamski za błąd zmiany, a Kirył Kniaziew zniknął na kilka chwil z boiska z powodu urazu. Choć gdy siły się wyrównały, kaliszanie nie utrzymali długo tego stanu. Mollino da Silva zaliczył świetną bramkę i równie dobrą asystę, a potem Arkadiusz Moryto zwiększył przewagę do trzech trafień na sześć minut przed końcem (26:23). Dwie minuty przed ostatnią syreną Mikołaj Szymyślik otrzymał trzecią karę, którą przyjezdni znakomicie wykorzystali i schodzili z parkietu z raptem jednobramkową porażką, gdyż po syrenie końcowej Moryto zawiódł z siódmego metra. Gracze Pawła Ruska ruszyli w szaleńczą pogoń, nie popełniając ani jednego błędu w ataku w drugiej połowie. Kirył Kniaziew i Marek Szpera wzorowo pociągnęli grę swojej drużyny odrabiając sześć z siedmiu goli straty, jakie mieli jeszcze w pierwszej połowie.

MKS Zagłębie Lubin - Energa MKS Kalisz 27:26 (14:10)

MKS Zagłębie Lubin: Małecki 1, Skrzyniarz - Dawydzik, Dziubiński, Gębala, Kużdeba 4, Mollino da Silva 4, Moryto 7, Mrozowicz 3, Pawlaczyk, Pietruszko 3, Przysiek 2, Sroczyk, Stankiewicz 1, Szymyślik 2

Kary: Szymyślik - 6 minut; Pawlaczyk - 4 minuty

Czerwona kartka: Szymyślik - 58. minuta (gradacja kar)

Karne: 3/4

Energa MKS Kalisz: Jarosz, Zakreta - Adamczak 1, Adamski 2, Bałwas 1, Czerwiński, Drej, Grozdek 1, Klopsteg 3, Kniaziew 9, Kobusiński, Krytski 2, Kwiatkowski, Misiejuk, Szpera 6, Wojdak 1

Kary: Misiejuk - 4 minuty; Drej, Czerwiński, Adamski - 2 minuty

Karne: 6/7