2018-04-20 08:08:00
Roksana Góra

Wprowadził Polskę na europejskie salony. Mija sześć lat od rezygnacji Bogdana Wenty z pracy z kadrą

Parafrazując słynne zdanie ks. Chmielowskiego, można by rzec: Bogdan Wenta jaki jest, każdy widzi. Zaangażowany, szalenie ambitny, niezwykle doświadczony, a przede wszystkim bardzo szczery. Tak opisują go współpracownicy, przyjaciele oraz kibice. Jak przebiegała jego bogata kariera sportowa? Czym teraz się zajmuje? 

Od szczypiornisty do trenera

Bogdan Wenta urodził się 19 listopada 1961 roku w Szpęgawsku. Zaczął trenować piłkę ręczną dzięki Leonowi Wallerandowi, który dostrzegł go podczas zawodów lekkoatletycznych. Trener docenił szybkość i świetne warunki fizyczne młodego chłopaka. Wenta zadebiutował w zespole Wybrzeża Gdańsk, mając zaledwie 17 lat. W 1989 roku zamienił gdański klub na drużynę Bidasoa Irun. Dwa razy został uznany za najlepszego obcokajowca w hiszpańskiej lidze ASOBAL. Następnie trafił do FC Barcelony. Zdobył wraz z nią wiele trofeów, był pierwszym Polakiem grającym w zawodowej sekcji tego klubu.

REKLAMA

Po kilku latach Wenta postanowił opuścić Hiszpanię i przyjął ofertę TuS Nettelstedt-Lubbecke. W 1998 roku przeniósł się do ekipy z Flensburga i właśnie tam zakończył swoją niemiecką przygodę.

Ulubieniec polskich kibiców został trenerem naszej reprezentacji 28 października 2004 roku. Stało się to niejako dzięki Marcinowi Lijewskiemu, który zaczął namawiać Wentę do wcielenia się w - trudną w tamtych latach - rolę selekcjonera. Udało się. Wenta ostanowił zmienić polską piłkę ręczną, chociaż nie było to łatwe. Pierwsza lista powołanych zawodników powstawała z pomocą starszego z braci Lijewskich, który lepiej niż Wenta orientował się w polskim środowisku szczypiorniaka. Bogate doświadczenie oraz specyficzne podejście trenera do zawodników sprawiały jednak, że zespół zaczął świetnie funkcjonować nie tylko na boisku, ale przede wszystkim poza nim. Nasi reprezentanci zostali docenieni, co sprawiło, że uwierzyli w swoje umiejętności. Mieli legendarnego zawodnika na wyciągnięcie ręki. Co więcej – kazał on zwracać się do siebie po imieniu, co znacznie ułatwiło wzajemną komunikację i sprawiło ogromne wrażenie na chłopakach, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z podobną myślą trenerską. O braku należnego szacunku nie było jednak mowy – szczypiorniści doskonale wyczuwali, na ile mogą sobie pozwolić.

Bogdan Wenta nie działał jednak tylko na parkiecie. Ogromnym zaskoczeniem było podejście selekcjonera do związku piłki ręcznej w Polsce. Potrafił sprzeciwić się decyzjom, które uznawał za niedopuszczalne. Polacy mieli w końcu wodza, który przewodził im w związkowych potyczkach. Wydawać by się mogło, że ktoś tak uparty i nie wpisujący się w wizję wielu osób nie może poprowadzić kadry do zwycięstw. Stało się jednak zupełnie inaczej. Paradoksalnie - przeciwności i trudności organizacyjne niejednokrotnie motywowały ekipę Wenty, skłaniały ją do cięższej pracy oraz udowadniania, że ci zawodnicy mogą wiele osiągnąć.

Srebro "Orłów Wenty"

Wszystko zaczęło się w 2007 roku. Polacy pod wodzą Wenty wyruszyli na Mistrzostwa Świata do Niemiec. Niewiele osób wierzyło, że polscy szczypiorniści zdołają osiągnąć cokolwiek na tak prestiżowej imprezie, Ba, niewiele osób wiedziało nawet, że nasza drużyna będzie miała okazję zmierzyć się z ekipami z najwyższej półki.

Już na samym początku Polacy sprawili niemałą niespodziankę. Fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu, rozprawiając się kolejno z Argentyną, Brazylią oraz niespodziewanie pokonując gospodarzy. Postawa i zwycięstwo naszych rodaków zdecydowanie pokrzyżowały plany Niemców, którzy zgoła inaczej wyobrażali sobie spotkanie z sąsiadami zza wschodniej granicy. Dzięki temu zwycięstwu nasi reprezentanci podążyli drogą, którą zbudowali sobie gospodarze, sądząc, że Polacy nie stanowią dla nich większego zagrożenia.

Droga ta zaprowadziła ich do ćwierćfinału, w którym polscy szczypiorniści zwyciężyli nad Rosją. Walka o finał zakończyła się dopiero po dwóch dogrywkach. Z tego mrożącego krew w żyłach boju zwycięsko wyszli Polacy, którzy pokonali Duńczyków 36:33.

Jeden z najważniejszych meczów w dziejach polskiej piłki ręcznej odbył się 4 lutego 2007 roku. Tuż po 18:00 Polacy zostali wicemistrzami świata. Nie udało im się sięgnąć po złoto. Rozczarowanie trwało jednak bardzo krótko. Polscy szczypiorniści odbierali medale z wysoko uniesioną głową. Powrót do kraju był wyjątkowy. Nieczęsto bowiem bywa, że reprezentanci przylatują do Polski prezydenckim samolotem.

Na tym osiągnięciu zyskała przede wszystkim popularność szczypiorniaka w Polsce. Niemiecki turniej rozbudził w Polakach długo skrywaną słabość do tego sportu. Niemałą zasługę miał w tym Bogdan Wenta, który zrobił z utalentowanymi młodzieńcami coś, czego nie udało się zrobić nikomu innemu. Stworzył drużynę, która nie bała przeciwstawiać się nawet najsilniejszym rywalom.

- Nie mieliśmy podstaw, żeby myśleć, że możemy pokonać jakiegoś silniejszego przeciwnika. Zmiana naszej mentalności to bez wątpienia największa zasługa Wenty. Wbił nam do głów, że potrafimy grać w piłkę ręczną.  - pisze w swojej książce Grzegorz Tkaczyk, jeden z "Orłów Wenty".

Bogdan Wenta stał się ulubieńcem kibiców. Trener, który biega razem z zawodnikami tuż za linią boczną, krzyczy i cieszy się każdym zdobytym trafieniem - widok ten cieszył spragnione sportowych emocji oko.

Podopieczni Wenty w 2008 roku wybrali się na igrzyska olimpijskie do Pekinu. Tam czekał ich kolejny sprawdzian. Niespodziewany medal mistrzostw świata rozbudził w fanach szczypiorniaka ogromne nadzieje. Polacy pojechali do Chin nie jako chłopcy, którzy chcą sprawić niespodziankę, ale jako pewni siebie mężczyźni. Nasi reprezentanci bardzo dobrze spisywali się w fazie grupowej. Pokonali kolejno Chiny, Chorwację, Brazylię oraz zremisowali z Francją. Apetyt rósł w miarę jedzenia, zarówno wśród kibiców, jak i samych zawodników.

O wszystkim zadecydował mecz z Islandią. Słaba pierwsza połowa i przegrana w ćwierćfinałowym spotkaniu przekreśliły marzenia Polaków o medalu olimpijskim. Rozczarowanie było ogromne.

- W turnieju mistrzostw świata pokonaliśmy Islandię i zaszliśmy wysoko, na podium. W Pekinie oni wygrali i ten sukces dodał im skrzydeł, pchając do finału. A my jak ptak z obciętymi skrzydłami zaczęliśmy spadać. Teraz trzeba się podnieść i walczyć dalej - skomentował polski selekjoner.

Niedosyt po porażce zmalował na twarzach Polaków nietęgie miny. Ekipa Wenty zdołała jednak pokonać Koreę oraz Rosję i ostatecznie uplasowała się na 5. miejscu. Chociaż nie udało się osiągnąć zamierzonego celu, trener Polaków obierał już nowy kurs. Rejs, który czekał naszych rodaków, miał trwać cztery lata.

- Bardzo chciałbym, aby za cztery lata polska drużyna ponownie wystąpiła w olimpijskim turnieju. W pekińskim byliśmy jedną z najmłodszych drużyn. Sześciu zawodników urodziło się w latach 1982-1984. Dla naszych chłopaków te igrzyska były pierwszymi. Dziękuję im za wszystko, zwłaszcza za walkę do końca. Bez nich nie byłoby mnie tu. Zamykamy rozdział historii Pekin 2008 – podsumował Wenta.

REKLAMA

Kolejne mistrzostwa, kolejny sukces

W 2009 roku polscy szczypiorniści zagrali na mistrzostwach świata w Chorwacji. Faza grupowa nie układała się po myśli naszej ekipy, która przegrała z Macedonią i Niemcami. Zwyciężyła jednak nad Rosją, Tunezją i Algierią. W rundzie zasadniczej zajęła 2. lokatę. W meczu półfinałowym Polska zmierzyła się z Chorwacją, jednak nie zdołała jej pokonać. Spotkanie o brązowy medal potoczyło się pomyślnie dla naszej kadry. Podopieczni Bogdana Wenty wrócili do ojczyzny z kolejnym krążkiem oraz przekonaniem, że 15 sekund to naprawdę dużo czasu.

Rok później nasza reprezentacja otarła się o podium, zajmując ostatecznie czwarte miejsce podczas mistrzostw Europy organizowanych w Austrii.

Serbski błąd i koniec w Alicante

Miejscem docelowym Wenty i jego drużyny miał być Londyn. Walkę o wyjazd na igrzyska Polacy stoczyli w hiszpańskim Alicante. Bój był zacięty, ale nieudany. Klątwa jednego meczu powróciła. Podobnie jak w Pekinie, i tym razem nasi kadrowicze musieli przełknąć gorzki smak przegranej. Jeden mecz, jedna bramka mniej, poważne konsekwencje. Spotkanie z Serbią zakończyło się bardzo pechowo. Nawet jednobramkowe zwycięstwo byłoby przepustką do najważniejszej sportowej imprezy. Nasi szczypiorniści zremisowali jednak z rywalami i wrócili do Polski, w której czekały ich trudne chwile. Celownik bezlitosnych oskarżycieli skierowany został przede wszystkim na trenera polskiego zespołu.

Krytycy zarzucali Wencie wiele rzeczy – uważali, że skład oparty ciągle na tych samych zawodnikach nie może funkcjonować poprawnie; nie pochwalali taktyki ekipy oraz podwójniej roli Bogdana Wenty, który przewodził zarówno reprezentacji, jak i kieleckiej drużynie mistrzów Polski.

Ostatecznie wieloletni trener Polaków zdecydował się na złożenie rezygnacji z pełnienia swojego stanowiska. Miało to miejsce 19 kwietni 2012 roku. W ostatnim przemówieniu podziękował przede wszystkim podopiecznym, których o swojej decyzji poinformował już w Hiszpanii. Podkreślał, że braterskie relacje i świetna atmosfera panujące w drużynie były tym, co wyróżniało ją wśród innych ekip.

Niezapomniane mecze, nowe przyjaźnie, walka z przeciwnościami, rytm serca przyspieszający na dźwięk polskiego hymnu śpiewanego przez setki, a nawet tysiące kibiców – to wszystko stało się przeszłością. Szkoleniowiec miał skupić się na prowadzeniu kieleckiego klubu. Łącznie zdobył z tym zespołem cztery tytuły Mistrza Polski, pięć Pucharów Polski, a w sezonie 2012/13 poprowadził swoich zawodników do Kolonii, w której zdobyli brązowy medal EHF Ligi Mistrzów. Kielecka przygoda zakończyła się w 2014 roku, kiedy to Bogdan Wenta został zastąpiony przez Talanta Dujszebajewa. Jednak Wenta szybko znalazł sobie nowy cel. Zaangażował się w działalność polityczną. 

REKLAMA

Nowa rola

Bogdan Wenta jest aktywnym członkiem dwóch komisji w Parlamencie Europejskim. Mimo że minione lata upłynęły mu pod znakiem piłki ręcznej, były szkoleniowiec interesuje się też tematami pozasportowymi. W Komisji Kultury i Edukacji zajmuje się między innymi przemysłem kinematograficznym, audiowizualnym oraz prawem autorskim. Stara się zapobiegać nieuczciwości wśród sportowców i osób związanych z tym obszarem, podpatrując szczegóły dostępności i sumienności sportowej oraz sprawnego zarządzania w tej branży.

Bogdan Wenta promuje w parlamencie aktywność fizyczną wśród osób cierpiących na różnorakie choroby, organizując dla nich specjalne wydarzenia oraz imprezy integracyjne. Jest także współzałożycielem Intergrupy Sport, gromadzącej posłów do Parlamentu Europejskiego, którzy interesują się tematyką sportową.