2018-03-17 14:43:00
Patryk Dziadura

Koncert Zagłębia po przerwie. Derby dla Lubina

Jeśli derby są znane z walki, to samą walką nie da się stworzyć udanego widowiska. Dziewiętnaście dwuminutowych kar przełożyło się na poziom spotkania, z którego zwycięsko wyszli lubinianie wygrywając 28:21.

Derby Dolnego Śląska dawno nie zapowiadały się tak obiecująco. Z jednej strony Zagłębie dowodzone przez rewelacyjnego Arka Moryto znakomicie radzi sobie w tym roku na własnym parkiecie, wygrywając wszystko od ponad miesiąca. W sukurs drużynie szedł bramkarz, Patryk Małecki, który w dwóch ostatnich meczach, również we własnej hali, zaliczył występy ze skutecznością powyżej 50 procent. W drugim narożniku Chrobry, szturmem wskoczył na trzecie miejsce grupy granatowej nie tylko dzięki wspaniałej grze Rafała Stachery, ale owocnej współpracy w ataku Tomasza Klingera i Adama Babicza, którzy stanowią tego roku bardzo niebezpieczną broń dla przeciwników. Wśród gości pojawi się także Marek Świtała, znany z bramek z pozornie beznadziejnych sytuacji, dla którego będą to najprawdopodobniej ostatnie derby regionu, gdyż zapowiedział po zakończeniu sezonu opuszczenie drużyny Chrobrego.

REKLAMA

Najlepiej zaczęli ci, po których spodziewano się najwięcej, czyli bramkarze. Po dwie interwencje zaliczyli Stachera i Małecki, w wyniku czego dopiero w czwartej minucie wynik otworzył po kontrze Moryto. Mimo kar Dudkowskiego i Pietruszko, które uzyskali przy dużym udziale Damiana Krzysztofika, Chrobry nie poradził sobie z lubińską obroną, przez co przegrywali 4:3 po dziesięciu minutach. Nieskutecznego Mateusza Rydza zastąpił na środku rozegrania Adam Babicz, który wniósł nieco pomysłu w akcje gości. Jednak nie to pozwoliło Chrobremu dogonić rywala. Kiedy tablica pokazywała 7:4 dla gospodarzy, "Miedziowi" zaczęli popełniać straty przez co w niecałe półtorej minuty głogowianie wyrównali po kontrach w 16. minucie. Zniwelować straty miało wejście na środek rozegrania Dawida Przysieka.

Od tej pory gra się wyrównała i przez kolejne minuty utrzymywała się co najwyżej jednobramkowa przewaga Zagłębia. Bramkarze zeszli na dalszy plan, ale skuteczność obu ekip zawodziła. Kiedy drużyny spuściły z tonu mecz ożywiły interwencje golkiperów. Mimo kary Pawłowskiego i niewykorzystanego przez niego rzutu karnego, który był już trzecią udaną interwencją z siódmego metra Małeckiego, głogowianom udało się wyjść na prowadzenie 10:12 dzięki bramkom Orpika i Babicza. Lubiński bramkarz dołożył jednak czwartą interwencję przy rzucie karnym Wiktora Kubały, a Maciej Sroczyk chwilę wcześniej ustalił wynik pierwszej połowy do stanu 11:12. Choć bramkarze bronili ze skutecznością ponad 40 procent, to ciężko nie zaznaczyć przy tym dużego udziału gry w obronie obu drużyn. Ciężko było jednak chwalić bohaterów spotkania za skuteczność, bo mnóstwo dogodnych sytuacji zmarnowali zwłaszcza zawodnicy Chrobrego, którzy albo obijali Małeckiego albo nie trafiali w bramkę.

Bartłomiej Jaszka nie czekał do ostatnich piętnastu minut, tak jak miał to w zwyczaju i już na początku drugiej części pojawił się na rozegraniu. Początek miał udany, bo wywalczył dwuminutową karę dla Płócienniczaka, choć raczej powinien być odgwizdany faul w ataku, a chwilę potem zdobył pierwszą bramkę drugiej połowy. Łukasz Kużdeba wykorzystał podwójne osłabienie głogowian i wyprowadził z powrotem swoją drużynę na prowadzenie 13:12. Niestety, mecz zamiast być coraz ciekawszy, był coraz paskudniejszy. W ciągu pierwszych ośmiu minut obejrzeliśmy siedem wykluczeń: od fauli, przez spięcia zawodników między sobą, błąd zmiany i czerwoną kartkę Tomasza Pietruszko w 39. minucie (14:13). Wówczas świetny fragment zaliczył Dawid Dawydzik, który trzema bramkami wyprowadził swoją drużynę na trzy gole przewagi.

Kiedy gospodarze wciąż nie zawodzili w ataku, a ich bramka funkcjonowała tak jak w pierwszej połowie, trener Cieślikowski na kwadrans przed końcem poprosił o czas (19:16). Jednak na boisku robiło się gorąco nie za sprawą wyrównanej gry, ale przez to, że Patryk Małecki już drugi raz oberwał piłką w głowę przez Marka Świtałę - jednak bez konsekwencji. Chwilę później Bartłomiej Jaszka zszedł z boiska z bólem barku przy faulu na Wieruckim, a po tym Małecki obronił szósty rzut z siódmego metra. Dało to pozytywny rezultat lubinianom, którzy po dwóch bramkach Mrozowicza i jednej Stankiewicza prowadzili już 23:17, a do końca meczu zostało tylko dziesięć minut. Siódmego już karnego nie wykorzystał Mateusz Rydz rzucając obok bramki, więc o końcówkę meczu trener Jaszka mógł być spokojny, choć jej nie zobaczył, bo w tym czasie opuścił halę jadąc do szpitala. Mimo mnogości strat "Miedziowych", które są zmorą od początku sezonu, z łatwością przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, choć trzeba podkreślić fatalną grę Chrobrego po przerwie. Z dziennikarskiego obowiązku trzeba podkreślić kolejny znakomity występ Patryka Małeckiego, który po raz kolejny bronił ze skutecznością równą 50 procent.

Zagłębie Lubin - Chrobry Głogów 28:21 (11:12)

Zagłębie Lubin: Małecki, Wiącek - Dawydzik 4, Dudkowski 1, Dziubiński, Jaszka 2, Kużdeba 1, Mollino, Moryto 6, Mrozowicz 4, Pawlaczyk, Pietruszko, Przysiek 1, Sroczyk 1, Stankiewicz 4, Szymyślik 4

Kary: Pietruszko - 6 minut; Dudkowski, Kużdeba, Dawydzik, Mollino, Pawlaczyk, Jaszka, Szymyślik - 2 minuty

Czerwona kartka: Pietruszko - 39. minuta (gradacja kar)

Karne: 3/4

Chrobry Głogów: Kapela, Stachera - Babicz 3, Biegaj 1, Klinger 4, Krzysztofik 4, Kubała 2, Orpik 1, Pawłowski, Płócienniczak 1, Rydz, Sadowski 4, Tylutki, Wierucki, Zdobylak, Świtała 1

Kary: Krzysztofik, Sadowski - 4 minuty; Tylutki, Pawłowski, Płócienniczak, Orpik, Klinger - 2 minuty

Karne: 1/8