2018-03-03 08:25:00
Karolina Zielonka

PGE VIVE w walce o czwarte miejsce w grupie. Kielczanie grają z Mieszkowem

To niesamowite jak czas szybko upływa. Wydawałoby się, że góra miesiąc temu rozpoczęły się rozgrywki Ligi Mistrzów, a tu już w ten weekend rozegrane zostaną ostatnie mecze w fazie grupowej. PGE VIVE Kielce ten etap rozgrywek zakończy podejmując na własnym parkiecie Mieszkow Brześć.

W ostatnim spotkaniu Champions League Mieszkow dokonał cudu. Pokonał na własnym parkiecie Paris-Saint Germain. Po pierwszej połowie podopieczni Siergieja Bebeszko prowadzili aż sześcioma trafieniami. Jednak 12. minut drugiej części spotkania wystarczyło paryżanom, aby doprowadzić do remisu. Potem goście odskoczyli na dwa trafienia lecz to nie zniechęciło zespołu z Brześcia i w ostatnich sekundach szalę zwycięstwa, na ich korzyść, przechylił Petar Djordjić.

REKLAMA

Emocji nie zabrakło także w starciu PGE VIVE z THW Kiel. Zespoły grały bramka za bramkę. Kiedy jeden z nich wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, za chwilę je tracił. Obie drużyny bardzo dobrze zagrały w ofensywie. W drugą połowę lepiej weszli kielczanie i to oni wypracowali sobie dość wysoką przewagę. Lecz nastąpił gorszy moment gry PGE VIVE i w 50. minucie Patrick Wiencek doprowadził do remisu po 26. Wtedy rozpoczęła się prawdziwa nerówka. Jednak istnym wybawcą dla "żółto-biało-niebieskich" okazał się Sławomir Szmal. Wybronił on dwa karne, które zadecydowały o triumfie jego zespołu

Sobotnia batalia pomiędzy PGE VIVE i Mieszkowem Brześć zapowiada się niezwykle ciekawie. Obie drużyny są już pewne awansu do TOP 16. Zespół Siergieja Bebeszko wyjdzie z szóstego miejsca, natomiast kielczanie, aby zająć czwarte miejsce muszą wygrać sobotnie spotkanie i liczyć,że PSG pokona THW Kiel.

Na PGE VIVE niezwykłe wrażenie zrobiło ostatnie zwycięstwo rywali z Brześcia i wiedzą,że mimo pewnego awansu do dalszej fazy rozgrywek Mieszkow łatwo "skóry nie sprzeda". - Rywale pokazali,że nie można ich lekceważyć, byli w stanie tak wysoko prowadzić z Paryżem. U siebie jednak są dużo mocniejszą drużyną,grają ze swoją publicznością i na parkiecie czują się swobodniej. Na wyjeździe nie są tak silni, ale teraz przyjeżdżają ze spokojną głową, bo mają już zapewniony awans do Last 16 - ocenia Mariusz Jurkiewicz. Słowa rozgrywającego potwierdza trener Tałant Dujszebajew. - Nie mają nic do stracenia, będą szóści niezależnie od wyniku, a gdy zespół nie ma nic do stracenia, często gra swoje najlepsze mecze - przestrzega Dujszebajew. PGE VIVE zdaje sobie sprawę,że o zajęciu przez nich czwartej lokaty, nie przesądzi tylko wynik ich spotkania z Mieszkowem. - Będziemy chcieli dać z siebie wszystko! Czy będziemy trzymać kciuki za Paryż? Najpierw za samych siebie, bo jak przegramy, to nie ma dla nas znaczenia, co zrobi PSG - zapewnia Julen Aginagalde.

Czy PGE VIVE zrobi kolejny krok w drodze do zajecia czwartego miejsca w grupie? Czy może Mieszkow Brześć doprowadzi do kolejnej sensacji? Wszystko okaże się jasne już w tę sobotę o godzinie 16:00.