2018-02-24 14:30:00
Patryk Dziadura

Zwycięska passa Energii MKS Kalisz trwa. Katastrofalny wyczyn Pogoni w pierwszej połowie

Przy okazji takich meczów zazwyczaj pada pytanie: czy tak dobrze zagrali zwycięzcy, czy tak źle przegrani? W tym wypadku bez wątpienia fatalnie zagrali "Portowcy", którzy w pierwszej połowie rzucili tylko trzy bramki.

Choć w listopadzie Pogoń rozniosła kaliskiego beniaminka jedenastoma bramkami, to przed sobotnim spotkaniem obie drużyny były na zupełnie innych horyzontach. Goście przeżywają powtórkę z jesieni, gdzie po siedmiu meczach mają jedno zwycięstwo. Z drugiej strony MKS Kalisz w niecały miesiąc wygrał więcej meczów niż przez całą poprzednią rundę, notując sześć zwycięstw z rzędu i zgarniając pełną pulę w 2018 roku. Biorąc pod uwagę znakomitą atmosferę w Arenie Kalisz, faworytem mogli być wyłącznie gospodarze.

REKLAMA

Fatalnie zaczęli "Portowcy", którzy popełnili dwie straty, dwa razy powstrzymał ich zakusy Edin Tatar oraz przegrali grę w przewadze. Dopiero po siedmiu minutach odpowiedzieli pierwszym golem w wykonaniu Jakuba Radosza, na trzy trafienia kaliszan. Już w 10. minucie trener Frelek poprosił o czas, widząc jak nieporadni byli jego zawodnicy w ataku (4:1). Świetnie radził sobie Kirył Kniaziew, który do tego czasu rzucił dwie bramki po wejściach w strefę, a później znakomicie asystował na koło Krytskiemu. Po kwadransie obraz gry się nie zmienił. Edin Tatar obronił siedem z ośmiu rzutów, choć trzeba przyznać, że duża w tym zasługa obrony MKS-u, która zmuszała szczecińską ofensywę do rzutów głównie z dziewiątego metra, z nieprzygotowanych pozycji. A kaliska Luxtorpeda odjeżdżała z każdą kolejną akcją. Swoje bramki dorzucili Szpera, Czerwiński i Krytski, zwiększając różnicę do stanu 8:1.

Dopiero w 20. minucie Jakub Radosz zdobył drugą bramkę dla swojej drużyny, tym razem z rzutu karnego, którego kilka minut wcześniej obronił Edin Tatar. O ile cały mecz nie miał wielkiej historii, o tyle trzeba zaznaczyć, że gra Pogoni przyprawiała o ból zębów. Niewytłumaczalne podania w ataku, straty piłek, które dopiero co odzyskiwali z rąk gospodarzy, pogrążały ich w spotkaniu z każdą kolejną minutą. Szans w meczu nie odbierało im tylko to, że drużyna beniaminka również się zacięła, więc na pięć minut przed końcem trener Rusek poprosił o czas (8:3). Jego drużyna również zaczynała mieć problemy nie tylko w ataku, bowiem dwukrotnie na karę lądowali Kniaziew i Kwiatkowski. Jednak chwilę przerwy znakomicie wykorzystali gracze MKS-u, którzy skwitowali końcówkę połowy czterema bramkami, prowadząc do przerwy 12:3. Grę Pogoni można podsumować tylko jednym słowem - wstyd. Ze świecą szukać tak katastrofalnej połowy w wykonaniu drużyny Superligi, którą sprawili goście ze Szczecina. Edin Tatar obronił siedem z ledwie dziesięciu rzutów, przy czym jego bramkę mijało osiem strzałów Pogoni.

W 37. minucie po karnym Dawida Krysiaka szczecińska Pogoń zdobyła tyle samo bramek, co przez całą pierwszą połowę. Jednak gra Pogoni wciąż zakrawała o handballową katastrofę. Mimo, że MKS wyraźnie rozluźnił szyki w obronie, to wynik i tak był coraz gorszy dla gości, ponieważ tablica pokazywała stan 16:6. Rosnąca przewaga gospodarzy jednak nie wybijała szczecinian z szukania okazji do niwelowania straty. Na kwadrans przed końcem gra nieco się wyrównała, bo Pogoni udało się odrobić straty sprzed przerwy doprowadzając do stanu 20:11. Jednak od tego momentu obie drużyny wyraźnie chciały dograć spotkanie do końca, w którym MKS zatriumfował wynikiem 25:16. Można chwalić za to zwycięstwo Edina Tatara, który bronił ze skutecznością 44%. Jednak to dzięki pomocy jego kolegów w obronie oraz niesamowitej indolencji w ataku rywali ze Szczecina, kaliszanie mogą zawdzięczać wysoką wygraną.

MKS Kalisz - Sandra SPA Pogoń Szczecin 25:16 (12:3)

MKS Kalisz: Jarosz, Tatar, Zakreta - Adamski 3, Bożek 4, Czerwiński 3, Drej 5, Galewski, Grozdek, Klopsteg 1, Kniaziew 2, Kobusiński, Krytski 4, Kwiatkowski, Misiejuk, Szpera 3

Kary: Kwiatkowski, Kniaziew, Kobusiński - 4 minuty; Szpera - 2 minuty

Karne: 3/3

Sandra SPA Pogoń Szczecin: Bartosik, Teterycz, Zapora - Bereżny, Biernacki 3, Bosy 1, Fedeńczak 1, Gryszka 3, Jedziniak 2, Krupa, Krysiak 2, Matuszak 1, Radosz 2, Wąsowski, Zaremba 1

Kary: Biernacki - 4 minuty; Krupa, Wąsowski - 2 minuty

Karne: 3/6