2018-02-03 19:20:00
Mariusz Krawiec

Deklasacja w Piotrkowie Trybunalskim

Nie było niespodzianki w spotkaniu 20. kolejki PGNiG Superligi. Mistrzowie Polski udzielili Piotrkowianinowi solidnej lekcji piłki ręcznej, wygrywając aż 24:43 (10:26).

Początek rundy rewanżowej nie był specjalnie udany dla Piotrkowianina. Ligowe porażki z Gwardią, Azotami MKS-em Kalisz oraz wymęczona wygrana z KPR-em Legionowo nie napawały optymizmem przed meczem z mistrzami Polski. W środku tygodnia, w eksperymentalnym składzie ekipie Zinchuka udało się uzyskać awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Na przeciwnym biegunie znajdowali się podopieczni Talanta Dujszebajewa, którzy wreszcie mogli przystąpić do potyczki ligowej w najsilniejszym składzie, m. in. ze świeżo upieczonymi mistrzami Europy, Julenem Aguinagalde i Alexem Dujszebajewem. Brakowało przechodzącego rehabilitację po zabiegu łokcia, Mateusza Kusa oraz Urosa Zormana i Karola Bieleckiego, którzy dostali od trenera wolne.

REKLAMA

Inicjatywę od początku spotkania przejęli goście. Od dobrych interwencji rozpoczął w kieleckiej bramce Sławomir Szmal. W ataku rozpędzeni goście nie marnowali swoich szans i po bramce Bombaca w 5. minucie było już 0:4. Strzelecką niemoc w szeregach gospodarzy przełamał dopiero Filip Surosz. Piotrkowianin miał jednak ogromne problemy ze sforsowaniem defensywy mistrzów Polski – przez dwanaście minut rzucił zaledwie jedną bramkę, tracąc aż jedenaście. Wobec katastrofalnej postawy swojej drużyny o czas poprosił Dmytro Zinchuk.

Przerwa na żądanie obudziła piotrkowskich zawodników, którzy starali się choć trochę podreperować swój dorobek bramkowy. Po trafieniu Tomasza Mróza z kontrataku było 4:13. Kielecka maszyna jednak nie miała zamiaru zwalniać, a wodą na młyn była obrona 5-1 z wysuniętym Alexem Dujszebajewem. Podczas gry w przewadze gościom, za sprawą Bisa i Mamica dwukrotnie udawało się przejąć piłkę i skierować ją do pustej bramki. Kielczanie błyskawicznie przemieszczali się od bramki do  bramki. Dobrze w finalizacji  kontrataków odnajdywał się szczególnie Blaż Janc, po którego trafieniu w 22. minucie było 7:20.

Vive do końca pierwszej części gry już tylko powiększało przewagę. Ogromna ilość błędów technicznych po stronie gospodarzy nie pozwalała choćby nawiązać z wyżej notowanymi rywalami. Honor w szeregach Piotrkowianina próbował ratować jedynie Mateusz Góralski, jednak jego trafienia na niewiele się zdały, bowiem do przerwy kielczanie gromili swojego rywala różnicą aż szesnastu trafień.

Początek drugiej części spotkania zapowiadał nieco bardziej wyrównane widowisko. Vive grając w podwójnym osłabieniu pozwoliło sobie na moment dekoncentracji, co za sprawą bramek Marcina Tórza pozwoliło nieco zmniejszyć stratę. Było to  jednak złudne, bowiem w kolejnych minutach to znów kielczanie nadawali ton rywalizacji. Poczynaniami ofensywnymi gości dowodził Dean Bombac, po którego widowiskowej akcji w 36. minucie było 14:31. 

Miażdżąca przewaga kielczan była widoczna w każdym elemencie gry. Gra z wysuniętym Mateuszem Jachlewskim przynosiła wiele wymierne korzyści. Wzorcowe przejście do kontrataku i szczelna defensywa pozwalała tylko powiększać przewagę. Po efektownej wrzutce Lijewskiego i bramce Jachlewskiego, Vive prowadziło różnicą dwudziestu bramek (17:36). Na piętnaście minut przed końcem spotkania na rozmowę swoich zawodników zaprosił trener gospodarzy, Dmytro Zinchuk.

Sytuację w ekipie Piotrkowianina próbował ratować jeszcze Filip Surosz, którego dwa rzuty z drugiej linii znalazły drogę do bramki Ivicia. Tempo w końcówce meczu wyraźnie siadło, a kilkoma udanymi interwencjami w piotrkowskiej bramce popisał się zmiennik, Kacper Pyrka. Goście w końcówce nie byli już aż tak skuteczni, jednak nie przeszkodziło im to w przekroczeniu bariery czterdziestu trafień. Ostatecznie kielczanie rozgromili swojego rywala 43:24 i zainkasowali trzy punkty.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - PGE Vive Kielce 24:43 (10:26)