2018-01-15 20:10:00
Andrzej Gwarda

Euro 2018: Słoweńcy już się cieszyli z wygranej... a sędziowie dali Niemcom karnego

Ten mecz miał być wielkim rewanżem za ostatnie Mistrzostwa Europy kiedy Niemcy pokonały Słowenię 25:21. Słoweńcy aby być pewnym awansu do dalszej rundy z bagażem punktowym, musieli wygrać z Niemcami.

Pierwsza połowa rozpoczęła się od trafienia Boruta Mackovseka. Słoweńcy, którzy wkroczyli w spotkanie lepiej skoncentrowani od swoich rywali, szybko uzyskali przewagę. W 11. minucie spotkania po trafieniu Marko Bezjaka, Słowenia prowadziła już 4:2. Nadmienić należy, że Niemcy obie bramki rzucili z rzutów karnych. Niemniej jednak pozostałe dwa rzuty z wapna, padły łupem słoweńskiego bramkarza Urbana Lesjaka. Niemcy próbowali szturmować bramkę swoich rywali, jednak na niewiele się to zdawało. Proste błędy oraz straty spowodowały, że po zabójczej kontrze Blaża Janca w 15. minucie przewaga wzrosła do trzech bramek. Selekcjoner reprezentacji Niemiec zdecydował się poprosić o czas dla swojej drużyny.

REKLAMA

Po krótkiej przerwie do bramki rywali trafił Miha Zarabec, powiększając wynik do 7:3. Reprezentacja Niemiec w dalszym ciągu nie potrafiła zorganizować skutecznego pościgu za ambitnym rywalem, który grał niemalże koncertowo. W 23. minucie po trafieniu Bezjaka, przewaga Słoweńców wynosiła już pięć bramek. Niemcy wówczas zdecydowali się grać siedmioma graczami z pola, wprowadzając do gry dwóch obrotowych (Henrik Pekeler oraz Patrick Wiencek). To jednak nie wystarczyło do pokonania Lesjaka, który w jednej akcji odbił dwa rzuty wykonane przez Juliusa Kuhna oraz Maximiliana Janke. Słoweńców udało się dowieźć przewagę na końca pierwszej odsłony, którą wygrali ostatecznie 15:10. 

W drugiej połowie Niemcy niezwłocznie zabrali się za odrabianie strat. Po bramce rzuconej przez Phillipa Webera, zmniejszyli straty do Słoweńców do trzech bramek. Było to o tyle prostsze, iż Słowenia grał w osłabieniu po karze Zabareca. W pewnym momencie, po rzucie przez całe boisku Gensheimera, przewaga ta stopniała do dwóch bramek. Słoweńcy nie zamierzali jednak oddawać inicjatywy i po trafieniu Kavticnika ponownie wyszli na czterobramkowe prowadzenie. 

I wtedy zaczął się mecz. Niemcy bardzo szybko wyrównali stan rywalizacji  a chwilę później wyszli na jednobramkowe prowadzenie. Dwóch karnych w międzyczasie nie wykorzystał Blaża Janc. W 55. minucie po bramce Darko Cingsara Słoweńcy ponownie wyszli na prowadzenie. Chwilę później fatalnie pomylił się Uwe Gensheimer, który nie trafił ze skrzydła. Po kilku akcja po jednej i drugiej stronie stan rywalizacji ponownie wskazywał na remis . Po faulu na Zarabecu w 59. minucie, sędziowie podyktowali rzut karny dla Słoweńców, który na bramkę zamienił Kavticnik. Kilkanaście sekund przed końcem wyrównał Paul Drux. I kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, niemal w ostatnim momencie 25. trafienie dla Słoweńców zaliczył Blaż Janc. 

Wtedy doszło do zdarzenia niecodziennego. Niemcy wyraźnie podrażnieni uznaniem bramki Janca rozpoczęli żywe dyskusje z sędziami, protestując przeciwko takiej decyzji. Po chwili kamery przez długi okres czasu rejestrowały dwójkę sędziów, prawdopodobnie "analizujących" ostatnią akcję meczu. Gdy zakończyli przeglądanie, podeszli do Blaza Blagotinseka i pokazali zaskoczonemu obrotowemu czerwoną kartkę oraz wskazali na 7. metr. Podyktowane było to prawdopodobnie uniemożliwieniem prawidłowego wznowienia gry po bramce Janca. Bramkę z karnego dla Niemców zdobył Tobias Reichmann, dzięki czemu Niemcy uratowali jeden punkt.

Niemcy - Słowenia 25:25 (10:15)