2018-01-14 22:01:00
Patryk Dziadura

Euro 2018: Pełna kontrola Norwegów. Dzielna postawa Białorusinów

Choć mecz nie miał bogatej historii i Norwedzy w dobrym stylu pokonali przeciwnika, to na pochwałę zasługuje ambitna postawa graczy trenera Szewcowa, którzy finalnie przegrali 33:28.

Mimo inauguracyjnej porażki Skandynawów z reprezentacją Francji, dając sobie wyrwać zwycięstwo w samej końcówce pokazali, że są solidnie przygotowani do tegorocznego czempionatu. Dlatego też przed rywalizacją z Białorusią, ciężko nie było wskazać ich w roli faworyta zwłaszcza, że nasz wschodni sąsiad musiał do ostatniej minuty bronić zwycięstwa z nadspodziewanie dzielnie walczącą reprezentacją Austrii. Do tego jeszcze nigdy nie pokonali norweskich faworytów, choć mierzyli się ze sobą raptem trzy razy, a wszystkie spotkania miały miejsce w 2016 roku.

REKLAMA

Mimo początkowych problemów Białorusinów z celnym rzuceniem do bramki, to dość szybko zniwelowali przewagę dwóch bramek. Kiedy Sałdacenka bronił co drugi rzut Norwegów, jego vis a vis dopiero po dziewięciu minutach obronił pierwszy strzał. Po dwunastu minutach był remis 6:6, z optyczną przewagą podopiecznych trenera Szewcowa. Różnicę zrobiła kara dla Szyłowicza, która pozwoliła odskoczyć na dwie bramki Norwegom. Duża w tym zasługa Kenta Tonnessena, który rzucił połowę z ośmiu bramek Norwegów w ciągu pierwszego kwadransa. W bramce wciąż fantastycznie bronił wcześniej wspomniany białoruski golkiper, Wiaczesław Sałdacenka, nie pozwalając zwiększyć różnicy bramkowej. Wciąż jednak skutecznością imponowali jego koledzy, którzy z duża pewnością zdobywali bramki z niemal każdej pozycji.

Kiedy rzut z siedmiu metrów wyegzekwował Kristian Bjornsen, trener Szewcow poprosił o czas. Wówczas na osiem minut przed przerwą wynik brzmiał 11:8. To pozwoliło odblokować jego graczom niemoc strzelecką po prawie sześciu minutach posuchy, ale i Norwegowie znaleźli sposób na bramkarza rywala, przez co różnica stała w miejscu na poziomie trzech goli. Świetny okres zaliczył wówczas Gullerud, a do tego Bergerud obronił trzy kolejne piłki w ciągu pięciu minut, na pięć interwencji w całej pierwszej odsłonie pojedynku. Wydawało się więc, że Białorusini opadli z sił na koniec pierwszej części spotkania, która zakończyła się rezultatem 15:12.

Poza tym, że zobaczyliśmy kapitalne bramki Sagosena i Johannessena, a akcent przesunął się bardziej na składne akcje, wciąż Norwedzy utrzymywali nieznaczną przewagę trzech bramek, mimo kary dla Tonnesena. Po 35. minucie dali o sobie znać bramkarze - dwoma paradami popisał się Sałdacenka, a karnego obronił Bergerud (19:15). Było co oglądać w tym czasie - od wspaniałych bomb wcześniej wymienionej dwójki z Norwegii, po wejścia w strefę Gajduczenki. Od początku drugiej części każdy gol Norwegów kończył się odpowiedzią Białorusinów. Kwadrans przed końcem przełamanie dał Bjornsen na stan 24:19.

Osiem minut przed końcem wynik utrzymywał się, znakomicie w ataku grali Sagosen oraz Baranow. Przy stanie 27:22 trener Berge poprosił o czas. Wtedy niespodziewanie ożywili się Białorusini. W pół minuty bramki wpakowali Karalek z Baranowem i różnica zmalała do trzech bramek. W porę jednak przebudzili się Norwedzy nie zawodząc w ataku dociągając, a nawet zwiększając różnicę do końca meczu, która ostatecznie wyniosła 33:28. Bez większych wahań drużyna trenera Berge pokonuje prawdziwie ambitnie walczący w tym pojedynku zespół z Białorusi.

Norwegia - Białoruś 33:28 (15:12)

Norwegia: Christensen, Bergerud - Sagosen 6, Myrhol 5, Jakobsen, Tonnesen 5, Jondal 1, Bjornsen 6, Gullerud 6, Sorheim, Johannessen 4, O'Sullivan, Tangen, Reinkind, Rod, Hansen

Kary: Tonnesen, Myrhol - 2 minuty

Karne: 4/5

Białoruś: Mackiewicz, Sałdacenka - Kulesz 2, Babiczew, Szyłowicz 4, Puchowski, Rutenka 1, Karwacki 3, Jurynok 3, Baranow 4, Padszywałow, Karalek 5, Titow, Bokhan, Harbuz 2, Gajduczenko 4

Kary: Szyłowicz - 4 minuty; Kulesz, Karalek, Bokhan, Gajduczenko - 2 minuty

Karne: 3/4