2017-12-06 20:05:00
Mariusz Krawiec

Efektowne zwycięstwo Piotrkowianina

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski pewnie pokonał przed własną publicznością Spójnię Gdynię 39:32 (16:18) w meczu 13. kolejki PGNiG Superligi. Ekipa z Trójmiasta przez długi czas dotrzymywała kroku gospodarzom. O wyniku w dużej mierze zdecydowało ustawienie z wysuniętym w obronie Mateuszem Góralskim, który w drugiej połowie zdezorganizował działania ofensywne gości. Zwycięstwo pozwoliło Piotrkowianinowi powrócić na trzecią lokatę w grupie pomarańczowej.

REKLAMA

Podopieczni Dmytro Zinchuka przystępowali do starcia po trzech ligowych porażkach z rzędu. Okazja na przełamanie była doskonała, bowiem do Piotrkowa Trybunalskiego przyjechał beniaminek z Gdyni, który z tylko jedną wygraną, odniesioną w spotkaniu z Sandrą Spa Pogonią Szczecin, zamykał tabelę grupy granatowej. 

Kibicie zgromadzeni w Hali Relax od początku oglądali wyrównane starcie. Co prawda lepiej rozpoczęli goście – dwie bramki rzucił Rafał Jamioł, jednak po bramkach Pożarka i Surosza w 3. minucie był remis 2:2. Z dobrej strony od początku prezentowali się również skrzydłowi obydwu zespołów – trafiali Ćwikliński, Mróz i Góralski, a od obrony rzutu z linii 7. metrów rozpoczął Marcin Schodowski (4:4). 

Beniaminek z Gdyni raz za razem straszył rzutami z drugiej linii – szczególnie te Kamyszka były najgroźniejsze, bowiem znajdywały drogę do siatki i dały gościom prowadzenie (5:6). Jednak chwilę później Kamyszek powędrował na ławkę kar, a rzut karny na bramkę zamienił Piotr Swat (6:6). Rzuty karne były zresztą dość często egzekwowane - w całej pierwszej połowie było ich aż dziewięć. W ekipie przyjezdnych doskonale robił to Rafał Rychlewski, po którego dwóch bramkach Spójnia wygrywała 8:9. Po stronie gospodarzy do gry dobrze wprowadził się lider piotrkowskiej ekipy, Stanisław Makowiejew, który mimo gry w osłabieniu po karze dla Romana Pożarka, zdobył dwie bramki (10:10). Beniaminek dotrzymywał jednak kroku wyżej notowanemu rywalowi – trafił jeszcze Rychlewski i przy stanie 10:11 w 18. minucie o czas dla swojej drużyny poprosił Dmytro Zinchuk

Po przerwie na żądanie Spójnia dzięki bramkom Rychlewskiego prowadziła już trzema bramkami (10:13), jednak wtedy w ich poczynania wkradło się trochę nerwowości. Gole Tórza i Góralskiego sprawiły, że po raz kolejny na tablicy wyników widniał remis (14:14), a o pierwszy time-out w meczu poprosił Marcin Markuszewski. Rozmowa z trenerem podziałała na ekipę z Trójmiasta mobilizująco. Na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej połowy prowadzili już 15:18, a na domiar złego na ławkę kar powędrował Sebastian Iskra. Mimo osłabienia bramkę zdobył Makowiejew, a karnego obronił Damian Procho. Piotrkowianin miał jeszcze 20 sekund, aby zniwelować stratę do jednej  bramki, jednak sędziowie odgwizdali kroki Makowiejewa, a pierwsza część zakończyła się wynikiem 16:18.

Drugą część lepiej rozpoczęli przyjezdni. Co prawda bramkę zdobył Pożarek, a ofiarną interwencję w obronie zanotował Marcin Tórz, jednak zawodnicy Piotrkowianina nie mogli odnaleźć swojego rytmu w grze ofensywnej i w 33. minucie było już 17:20. Gospodarzom po raz kolejno przyszło grać w osłabieniu. Mimo to doskonały przechwyt zanotował Marcin Tórz,  a kontrę sfinalizował Piotr Swat (19:20). Udane interwencje w bramce Damiana Procho i bramka z drugiej linii Marcina Tórza sprawiły, że o czas przy stanie 21:22, poprosił trener gości, Marcin Markuszewski.

Po czasie na żądanie kolejną dobrą interwencje zanotował Damian Procho, a kapitalna bramka z podłoża Makowiejewa dała gospodarzom długo wyczekiwany remis (22:22). Na nieszczęście dla Piotrkowianina za zagranie nogą Makowiejew został odesłany na ławkę kar, a bramkę dla gości zdobył Adam Lisiewicz (22:23). Gra od tej pory toczyła się bramka za bramkę, a na tablicy wyników co rusz oglądaliśmy remis. Przełomowa była 44. minuta – dwa przechwyty w obronie i gole Tórza oraz Pożarka pozwoliły wyjść gospodarzom na pierwsze w tym spotkaniu dwubramkowe prowadzenie (27:25).Przyjezdni nie potrafili sobie poradzić z wysuniętym w obronie Mateuszem Góralskim, który skutecznie dezorganizował poczynania ofensywne beniaminka. Dwuminutowa kara dla Kyrylenki jeszcze bardziej skomplikowała sytuację Spójni. Trafił Sebastian Iskra i Piotrkowianin prowadził już trzema bramkami (29:26).

REKLAMA

Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania błysnęli piotrkowscy skrzydłowi – najpierw Góralski, a potem Swat dali swojemu zespołowi pięć bramek przewagi (32:27). Przy sześciobramkowym prowadzeniu Piotrkowianina o czas poprosił Marcin Markuszewski. Ostatnie minuty to już odjazd gospodarzy, którzy kontrolowali wydarzenia boiskowe. Na listę wpisywał się jeszcze trzykrotnie Mateusz Góralski, który rozgrywał kapitalne zawody. Piotrkowianin po znakomitej drugiej połowie odniósł zasłużone zwycięstwo i zainkasował trzy punkty.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - Spójnia Gdynia 39:32 (14:16)