2017-11-23 19:35:00
Patryk Dziadura

Czerwono w Lubinie. Spójnia odprawiona z kwitkiem

Sensacji nie było. Zagłębie po derbowej traumie, pewnie pokonało beniaminka z Gdyni 36:26, mimo krótkiej ławki i czerwonej kartki.

Do bohaterów dzisiejszego spotkania nie uśmiechnęło się szczęście przed tygodniem. Zarówno Zagłębie, jak i Spójnia, oddały zwycięstwo swoim rywalom niemal w ostatnich minutach, przez co ze sporym rozgoryczeniem przygotowywali się do czwartkowego starcia. Ciężko jednak było się spodziewać, że beniaminek wywiezie punkty z Lubina, gdyż Zagłębie we własnej hali pokonuje niżej notowanych przeciwników zgodnie z planem.

REKLAMA

Od początku lepiej wyglądali "Miedziowi", częściej przerywając akcje gości, zmuszając ich do błędów, na dodatek znakomicie bronił Patryk Małecki. I tak też wyglądało kolejne 10 minut, gdzie gospodarze konsekwentnie budowali przewagę i dziurawili obronę Spójni, prowadząc 9:5. Obie drużyny nieco zwolniły tempo, bo w ataku zaczęli się mylić gospodarze, ale wciąż korzystny rezultat dla Zagłębia trzymał Małecki. Goście nie potrafili nawet wykorzystać dwóch kar dla Pietruszki, gdzie oba fragmenty bez jego udziału na boisku kończyły się remisami.

W końcu skuteczność swoją, jak i swojej drużyny poprawił Arkadiusz Moryto, który był autorem sześciu bramek w pierwszej połowie. Mimo różnych wahań, wciąż utrzymywała się mniej więcej trzy-bramkowa przewaga graczy trenera Jaszki. Było tak do 27. minuty, ponieważ gospodarze rozpoczęli ułańską szarżę, gdzie w trzy minuty ze stanu 15:12, poprawili rezultat zdobywając cztery bramki, nie tracąc przy tym żadnej. Tak też skończyła się pierwsza połowa spotkania. To musiało być prawdziwe deja vu dla gdyńskich zawodników, którzy w podobny sposób stracili błyskawicznie bramki w końcówce spotkania ze Stalą Mielec.

Po przerwie niewiele się działo. W ciągu jednej minuty obejrzeliśmy aż po dwie bramki dla obu ekip, ale poza tym skuteczność obu ekip zawodziła. Zwłaszcza drużyny trenera Markuszewskiego, która popełniła 17 błędów w całym spotkaniu. W 35. minucie z boiska wyleciał Jamioł, a raptem trzy minuty później Pietruszko otrzymał czerwoną kartkę z gradacji. Gdy fragment gry bez zawodnika Zagłębia wygrali gospodarze, można było być już pewnym, że przy stanie 25:15, obie drużyny na spokojnie będą chciały dokończyć mecz. Tak było w istocie.

Wciąż skutecznością zachwycał Przysiek, który był najskuteczniejszym graczem meczu i pewnie wyegzekwował pięć z sześciu rzutów karnych. Gdy "Miedziowi" w 52. minucie prowadzili już 34:22, nieco spuścili z tonu i to pozwoliło gdynianom podreperować nieznacznie wynik, który ostatecznie brzmiał 36:26.

Zagłębie Lubin - Spójnia Gdynia 36:26 (19:12)

Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz - Bondzior 2, Czuwara 3, Dawydzik 3, Kużdeba 1, Mollino 2, Moryto 7, Mrozowicz 4, Pawlaczyk, Pietruszko 1, Przysiek 9, Stankiewicz 3, Szymyślik 1

Kary: Pietruszko - 6 minut; Dawydzik, Mrozowicz, Stankiewicz - 2 minuty 

Karne: 5/6

Czerwona kartka: Pietruszko - 38. minuta

Spójnia Gdynia: Głębocki, Michalczuk, Zimakowski - Brukwicki 1, Dworaczek, Jamioł 3, Kamyszek 2, Kravchenko, Kyrylenko 4, Lisiewicz 2, Marszałek 3, Męczykowski, Pedryc Kamil 1, Pedryc Paweł 4, Rychlewski 5, Ćwikliński 1

Kary: Rychlewski, Pedryc Paweł, Jamioł, Stankiewicz - 2 minuty

Karne: 4/5

Czerwona kartka: Jamioł - 35. minuta