2017-11-18 17:27:00
Wojciech Staniec

Emocje do samego końca! Interwencja Sławomira Szmala zdecydowała!

Bardzo zacięty i wyrównany pojedynek zobaczyli kibice w Kielcach. Jeszcze na dziesięć minut przed końcem mistrzowie Polski przegrywali dwoma bramkami, jednak pięć trafień z rzędu pozwoliło im odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Ostatecznie PGE VIVE ograło Aalborg 28:27.

Spory ból głowy miał przed tym spotkaniem trener drużyny gości - Aron Kristjansson. Do Kielc zabrał on tylko dwunastu zawodników, a wszystkie te problemy spowodowane były kontuzjami w zespole z Danii. Takich problemów nie miał Tałant Dujszebajew, który miał do dyspozycji szesnastu szczypiornistów (brakowało jedynie Filipa Ivicia).  

REKLAMA

PGE VIVE zaczęło to spotkanie bardzo wolno w ataku, kielczanie nie mogli się przedrzeć przez obronę drużyny. W 9. minucie mistrzowie Polski mieli na swoim koncie tylko dwa trafienia i przegrywali 2:4. Duńczycy choć mocno osłabieni grali bardzo widowiskowo, na początku spotkania dwa razy wykonali skutecznie wrzutki. Po kwadransie Dujszebajew dokonał tradycyjnych zmian, a jego drużyna przegrywała wtedy 7:9. 

Później jednak gra PGE VIVE poprawiła się i w  23. minucie na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu wyprowadził kielczan Alex Dujshebaev. Spotkanie w dalszym ciągu było bardzo wyrównane, a mistrzowie Polski nie mogli sobie zbudować bezpiecznej przewagi i na przerwę schodzili mając jednego gola więcej od rywali.

Po przerwie trener gości zdecydował, że jego zawodnicy mają grać siódemką w ataku. To nie była zbyt dobre decyzja, bo PGE VIVE zdobyło dwie bramki to pustej bramki i odjechało na trzy trafienia. Później kielczanie mieli szansę, aby jeszcze powiększyć przewagę, jednak zamiast tego w 42. minucie prowadzili już tylko jednym golem (19:18). Z kolei kwadrans przed końcem był remis 20:20. To nie był koniec lepszej gry gości, bo już 180 sekund później wyszli oni na prowadzenie 23:21. 

To podziałało na "Żółto-biało-niebieskich" jak zimny prysznic. Poprawili oni swoją grę w obronie, kilka piłek odbił Sławomir Szmal i po pięciu bramkach z rzędu wydawało się, że dwa punkty zostaną w Kielcach. Duńczycy jednak zanotowali serię trafień i doprowadzili do remisu.

Wszystko zaczynało się od nowa. Najpierw trafił Michał Jurecki, jednak odpowiedział Jotić. W kolejnej akcji rzucił Jurecki. Na 13 sekund przed końcem o czas poprosił trener drużyny gości. Rzut zawodnika Aalborga obronił jednak Sławomir Szmal i dwa punkty zostały w Kielcach.

Za tydzień PGE VIVE zmierzy się u siebie z PSG.

PGE VIVE Kielce - Aalborg Handball 28:27 (15:14)

PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 4, Dujshebaev 6, Kus, Aguinagalde 2, Bielecki 7, Jachlewski 3, Strlek 1, Janc 1, Lijewski 2, Jurkiewicz, Zorman 1,  Mamić, Bombac 1, Djukić

Aalborg: Aggefors, S. Pedersen - Smarason 6, Larsen 3, Hald 4, Hessellund, M. Jensen 2, Holst 5, Jotić 2, Meinby, Antonnsen, Juul-Lasen 5