2017-09-16 18:43:00
Patryk Dziadura

Planowe zwycięstwo MMTS-u. Spójnia nie ma powodów do wstydu

Choć po pierwszej połowie nic nie wskazywało na niepowodzenie gospodarzy w tym spotkaniu, to druga połowa mogła przyprawić kibiców z Kwidzyna o przyspieszone tętno. Ostatecznie podopieczni Macieja Mroczkowskiego zwyciężają 32:27.

Spotkanie bardzo dobrze otworzyli gospodarze, którzy nie mieli problemów ze znalezieniem drogi do siatki rywali, jak i postawili bardzo solidny mur w obronie. Dopiero po pięciu minutach, przy stanie 3:0, pierwszy celny rzut oddali gdynianie. Od tego momentu gra nieco się wyrównała, choć wciąż zacierała się dwubramkowa przewaga kwidzynian. Pierwsza połowa nie obfitowała w wiele przerw, przez co tempo było bardzo intensywne. Po pierwszym kwadransie, gdy tablica wskazywała wynik 10:6, MMTS zaczął odjeżdżać gościom.

Znakomitą skutecznością popisywali się Krieger i Peret rzucając po cztery bramki, a gdynianie zaliczali dużo strat, wciąż nie potrafiąc sobie poradzić z kwidzyńską obroną. W ostatnich dwóch minutach Kwidzyn dorzucił jeszcze trzy bramki i w ten sposób pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 18:10.

Po takiej przewadze nic nie zapowiadało większych emocji. Podopieczni trenera Mroczkowskiego w niczym nie przypominali solidnego muru z pierwszej połowy. Mało tego, w bramce Spójni rewelacyjnie zaczął bronić Głębocki, broniąc w pierwszych dziesięciu minutach aż sześć piłek. W rezultacie dało to po 40. minutach wynik 21:16. Choć bramkarz gości już nie bronił z taką skutecznością, to kwidzynianie wciąż mieli ogromne problemy z wykończeniem akcji. Nie pomogło nawet półtorej minuty gry w przewadze, którą zremisowali 2:2.

Gdy do końca meczu zostało 10 minut, a Spójnia podreperowała wynik do stanu 26:23, rywalizacja stała się wyrównana, a gospodarze w końcu przypomnieli sobie jaki mieli sposób na obronę rywala. Pięć minut przed końcem spotkania, po wykorzystanym karnym Gendy, było już niemal pewne, że przy stanie 29:25 to gospodarze, zdobędą dziś pierwsze punkty w sezonie. Ostatecznie MMTS zwyciężył z beniaminkiem z Gdyni 32:27. Gospodarze mogą odetchnąć z ulgą wygrywając w końcu pierwsze spotkanie, choć styl i niepewna obrona, mogą pozostawić spory niedosyt. Na uwagę po tym spotkaniu zasługuje fakt, że obie drużyny, spośród dziewięciu karnych, wykorzystały tylko trzy z nich.

MMTS Kwidzyn - Spójnia Gdynia 32:27 (18:10)

MMTS Kwidzyn: Dudek, Szczecina – Nogowski 5, Genda 5, Potoczny, Bąk, Janikowski, Ossowski, Peret 6, Pilitowski 5, Dymik, Guziewicz, Krieger 4, Kryński 1, Rosiak 1, Szpera 5

Kary: Genda - 4 minuty; Peret, Nogowski – 2 minuty

Karne: 2/6

Spójnia Gdynia: Zimakowski, Głębocki, Michalczuk – Kamyszek 7, Rychlewski 3, Oliferchuk 2, Kravchencko 4, Lisiewicz, Marszałek 2, Kyrylenko 5, Kamil Pedryc 2, Ćwikliński, Brukwicki, Dworaczek, Jamioł 2, Paweł Pedryc

Kary: Lisiewicz, Kravchenko, Oliferchuk - 2 minuty

Karne: 1/3