2017-03-03 09:50:00
Wojciech Staniec

Nowy specjalista Vive od karnych? Z Pickiem rzucił dwie ważne bramki

Do Vive Tauronu przychodził jako obrońca. Jednak trener Tałant Dujszebajew wyznacza go często do jeszcze jednej roli - zawodnika rzucającego karne. W pojedynku z MOL-Pick Szeged "siódemki" wykorzystane przez Mateusza Kusa były kluczowe.

Vive dość długo męczyło się z wicemistrzem Węgier. Kielczanie mieli kilka szans, aby doprowadzić do remisu. Udało im się to dopiero po rzucie karnym wykorzystanym przez Mateusza Kusa. Chwilę później sędziowie znów pokazali na siódmy metr i do piłki znów podszedł Kus, a "żółto-biało-niebiescy" objęli prowadzenie. - Czy ja wiem, czy to były ważne przełomowe bramki? Po prostu jak każde inne. Później chłopaki też musieli swoje dorzucić. Czy ręka zadrżała? Myślę, że gdyby zadrżała to by piłka do bramki nie wpadła. Ale wpadło i z tego się cieszę - mówi.

- Ale z Lubinem ta skuteczność spadła - śmieje się Kus, który w pojedynku z Zagłębiem, nie wykorzystał dwóch "siódemek". Obrotowy przyznaje, że w Vive jest wielu zawodników, którzy mogą rzucać karne. - Myślę, że tutaj nie ma numeru jeden i trener rotuje tymi rzucającymi. Jest nas pięciu, sześciu. Jeżeli trener mi zaufa i powie, że mam iść rzucać to idę - przyznaje.

Vive Tauron wygrało Ligę Mistrzów po rzutach karnych w meczu z Veszprem. Jako piąty do piłki podszedł Julen Aguinagalde i to trafienie dało kielczanom triumf. Kto miał rzucać później? - Tylko pięciu pierwszych było wyznaczonych. O kolejnych nie rozmawialiśmy, bo tak myśleliśmy, że w pięciu się uda - przyznaje Kus. A gdyby on miał w przyszłości rzucać karnego o takiej wadze? - Na pewno było trochę gorzej, bo emocje i stawka byłyby zupełnie inne. Mam nadzieję, że nie będę musiał.

Co ciekawe Kus w poprzednich klubach rzucał mało karnych. - Zdarzyło mi się kilka razy, ale to nie był to jakiś długi epizod - wspomina. A czy trenuje rzuty z siódmego metra? - Specjalnie nie. Kilka rzutów na treningu oddaję, ale żebym specjalnie po treningu godzinami zostawał to nie - przyznaje.