2020-01-27 09:17:38
Michał Szpulak

Złota Hiszpania, klątwa Chorwacji, rozczarowania i niespodzianki. Czas na podsumowanie Euro 2020

Nikt za pewne się nie spodziewał się takiego turnieju, nikt też nie wytypowałby pierwszej czwórki w ciemno – chociaż trzy z tych ekip przed turniejem były wymieniane w gronie faworytów. Faza finałowa potwierdziła nam jednakże, ile wysiłku jest potrzebne aby stanąć na samym szczycie, aby podnieść ten drogocenny „talerz” w górę.

Najpierw skupmy się na faworytach – na zespołach, które zawiodły i tych, które wywiązały się ze swojej roli. Do wielkich rozczarowań automatycznie możemy przypisać Duńczyków i Francuzów. Pierwsi z nich weszli w turniej o kilka dni za późno, bo gdyby wygrali pierwszy mecz z Islandią, to znaleźliby się prawdopodobnie w drugiej rundzie. Ekipa Nikolaja Jacobsena kompletnie nie poradziła sobie na turnieju, a nawet Hansen, Landin czy Lauge nie byli w stanie pociągnąć swojej reprezentacji do sukcesu. Duńczycy po prawdopodobnie najlepszym turnieju w swojej historii (MŚ 2019) rozegrali jeden z najgorszych (Euro 2020). Teraz trzeba tylko czekać na to, co stanie się z duńską kadrą w sierpniu, kiedy przyjdzie im się zmagać w Tokio na Igrzyskach olimpijskich.

Francuzi to chyba jeszcze większa sensacja, bo na papierze mieli zdecydowanie łatwiejszą grupę - Norwegia, Portugalia i Bośnia. Dwa ostatnie zespoły przystępowały do turnieju w roli kopciuszków, jednak jak już wiemy rzeczywistość pokazała nam zupełnie odmienną sytuację. Francuzi sensacyjnie ulegli najpierw Portugalii, a potem zdecydowanie wyżej notowanej Norwegii i pożegnali się z turniejem w niesławie. Nigdy wcześniej Francja nie zanotowała bowiem tak niskiej lokaty na euro jak w tym turnieju (14 miejsce). Nad Sekwaną muszą się poważnie zastanowić, bo Igrzyska tuż tuż, a grupy kwalifikacyjnej wcale łatwej nie mają, chociaż grają u siebie ( grupa z Chorwacją, Portugalią i Tunezją).

Niemcy również rozczarowały, chociaż nie tak bardzo jak Dania i Francja. Nasi zachodni sąsiedzi przegrali na turnieju dwa spotkania, jednak jak się okazało kluczowe w możliwym awansie do półfinałów. Przegrana z Hiszpanią, a przede wszystkim z Chorwacją zamknęła im drogę do ½ turnieju. Został im tylko mecz o piąte miejsce z Portugalią, który wygrali i uratowali swoją twarz. Nie był to zły turniej drużyny Christiana Prokopa, jednak do walki o medale zabrakło zimnej krwi w końcówce rundy głównej.

Współgospodarze Szwedzi mają trudny okres. Wielu ekspertów i kibiców stawiało, że Skandynawowie mają prawo śnić o medalach na mistrzostwach, jednak Słoweńcy i Portugalczycy szybko im te marzenia wybili z głów. Norwegowie poprawili i Szwedzi mogli powoli myśleć o chwili przerwy i powrocie do klubowych obowiązków. Podczas turnieju byli ospali, mało agresywni, ociężali – Tak jakby ich własna publiczność była 15-kilowym plecakiem wypełnionym kamieniami, z którym mieli rywalizować z najlepszymi. Sytuacja z przyłapaniem czwórki Szwedów – Du Rietza, Gottfridssona, Andreasa Nillssona i Lucasa Nillssona mogła nieco zaburzyć funkcjonowanie mentalne drużyny. Jedno jest pewne – Szwedzi to największe rozczarowanie turnieju po Francji i Danii.

Wielką sensacją na plus jest oczywiście reprezentacja Portugalii, która w ostatecznym rozrachunku zajęła 6. miejsce. Ekipa Paulo Pereiry sensacyjnie pokonała Francję w rundzie wstępnej, a potem niemalże wytarła podłogę Szwedami w rundzie głównej – po tej sytuacji śmiało stawiano ich w roli kandydata do półfinału. Moment kulminacyjny nadszedł jednak w meczu ze Słowenią, w którym ekipa z Półwyspu iberyjskiego się zacięła. Luis Frade, Fabio Magalhaes, Diogo Branquinho, Joao Ferraz czy Rui Silva zagrali kapitalne zawody, dzięki którym mogą wypłynąć na szerokie wody europejskiego handballu. Trzeba też powiedzieć wprost – był to zdecydowanie najlepszy turniej euro dla Portugalii w historii. Teraz czekają ich kwalifikacje olimpijskie w kwietniu, w których wystąpią w roli czarnego konia.

Z czwórki na pewno największym zaskoczeniem na plus był występ Słoweńców. Którym przed turniejem w perspektywie grania w rundzie głównej z takimi tuzami jak Francja, Norwegia czy Dania nie dawano zbyt wiele szans. Los chciał, że z trzech wymienionych ekip zagrali tylko z Norwegami, jednak dwukrotnie im ulegli – w meczu o brąz i w meczu rundy głównej. Mimo finalnego czwartego miejsca Dean Bombac i spółka mogą uznać turniej za raczej udany. Norwegowie szli w turnieju jak burza i co najciekawsze, nie przegrali żadnego spotkania w regulaminowym czasie gry! Tylko Chorwaci zdołali ich pokonać i to dopiero po dwóch dogrywkach. Z reszty spotkań Norwegowie schodzili z parkietu z tarczą. Christian Berge i jego żołnierze mogą żałować, bo mimo pierwszego w historii medalu euro dla Norwegów, reprezentacja zasłużyła swoją grą na więcej. Chorwaci po turnieju powinni otrzymać nowy przydomek – Herosi. To, co wyczyniali w półfinale i z jakim zaangażowaniem walczyli w finale przejdzie pewnie do historii. Runda główna i mecz z Niemcami, którym w ostatniej minucie wydarli półfinał, oraz starcie z Hiszpanami, gdzie odrobili 6 bramek straty to także materiał na osobny artykuł. Domagoj Duvnjak, Marin Sego, Marino Marić, Luka Cindrić, Igor Karacić czy Luka Stepancić – To najwięksi bohaterowie Hrvatskiej, która przeżyła deja vu. Ciąży na nich bowiem klątwa euro, w którym jeszcze nigdy nie potrafili wygrać, a trzykrotnie grali w finale. Olimpijskie kwalifikacje nie będą usłane różami, jednak przy takiej grze Chorwaci powinni być spokojni o bilet do Tokio.

Nasza reprezentacja nie wypadła zbyt dobrze – 21. miejsce. Mecze ze Słowenią czy Szwecją nie były co prawda najgorsze, jednak na tle rywala, który zagrał przeciwko nam na 100% wypadliśmy słabo (Szwajcaria). Ekipa Patryka Rombla przed prekwalifikacjami do MŚ 2019 mogła się zmierzyć z europejską czołówką. W naszej ekipie zabrakło kilku ważnych nazwisk, takich jak Paweł Paczkowski czy Michał Daszek, jednak minimalne postępy widać – co może poskutkować w walce o awans na kolejną dużą imprezę. Sam turniej po prostu się odbył, było to na pewno cenne doświadczenie na przyszłość.

Złoci Hiszpanie, podwójnie złoci, wielcy „Los hispanos”. Tylko Szwedom udało się obronić tytuł Mistrzów Europy (1998, 2000, 2002), a teraz dołączyła do nich reprezentacja Jordiego Ribery. Hiszpanie podobnie jak Norwegowie nie przegrali meczu na turnieju, tylko jeden zakończył się podziałem punktów (w rundzie głównej z Chorwacją). W każdym momencie cierpliwi, dokładni i perfekcyjni. Mieli słabsze momenty na turnieju, jednak były to tylko szczątkowe chwile, które nie skutkowały złą postawą w dalszej części zawodów. Hiszpanie w ten sposób w liczbie triumfów na Euro zrównali się z Niemcami i Duńczykami, którzy także mają po dwa zwycięstwa. Wyżej w klasyfikacji są tylko Szwedzi (4) i Francuzi (3). Teraz przed Hiszpanami najważniejszy turniej, czyli Igrzyska w Tokio, na który dostali przepustkę po wywalczeniu tytułu Mistrza Europy. Dla Hiszpanów to turniej szczególny, bo jeszcze nigdy w historii nie wyjeżdżali z Igrzysk jako zwycięzcy. Mało tego – nigdy nawet nie zagrali z finale. Dla Raula Entrerriosa, Julena Aguinagalde, Gedeona Guardioli czy Daniego Sarmiento będzie to na pewno ostatnia szansa na wywalczenie medalu tej jakże ważnej imprezy.

Euro się zakończyło, więc pozostaną tylko wspomnienia, które jedni będą opakowywać w piękne słowa przez najbliższe lata, a inni będą się starali o nich jak najszybciej zapomnieć. Jedno jest pewne – Euro 2020 było doskonałym wydarzeniem dla każdego fana tej dyscypliny sportu, a złote medale za cały turniej należą się wszystkim drużynom z podium. Każda z nich udowodniła bowiem, ile poświęceń i dążenia do doskonałości potrzeba, aby wejść na szczyt.

Klasyfikacja końcowa:

1. HISZPANIA

2. CHORWACJA

3. NORWEGIA

4. Słowenia

5. Niemcy

6. Portugalia

7. Szwecja

8. Austria

9. Węgry

10. Białoruś

11. Islandia

12. Czechy

13. Dania

14. Francja

15. Macedonia Płn.

16. Szwajcaria

17. Niderlandy

18. Czarnogóra

19. Ukraina

20. Serbia

21. Polska

22. Rosja

23. Bośnia i Hercegowina

24. Łotwa

fot. Anze Malovrh / kolektiff