2019-12-11 19:34:23
Ewa Basak

Zacięty mecz w Szczecinie! Sandra SPA Pogoń lepsza od Energi MKS-u Kalisz

W 16. serii PGNiG Superligi Sandra SPA Pogoń zmierzyła się z Energą MKS-em. Kaliszanie przyjechali do Szczecina w osłabionym składzie, ale ambitnie walczyli przez całe spotkanie. W drugiej części meczu goście mieli ogromne problemy w ataku, ale pod koniec spotkania jeszcze przebudzili się. Ostatecznie po zaciętej końcówce górą byli "Portowcy". 

Energa MKS po piętnastu seriach rozgrywek zajmowała piąte miejsce w tabeli, a do Azotów Puławy traciła tylko jeden punkt. Podopieczni Patrika Liljestranda przyjechali do Szczecina w osłabionym składzie – brakowało kontuzjowanych zawodników Zbigniewa Kwiatkowskiego, Konrada Pilitowskiego, Kiryla Kniazeu i Marka Szpery. Początek meczu był wyrównany i drużyny grały na zasadzie "bramka za bramkę". W 7. minucie po kontrataku "Portowcy" wyszli na prowadzenie 5:3, ale szybko jednak trafieniem odpowiedział Arkadiusz Galewski goście złapali oczko kontaktowe z rywalem. 

W kolejnych minutach mogliśmy oglądać festiwal błędów po obu stronach parkietu. Przez pięć minut żadna z drużyn nie była w stanie zdobyć bramki, ale w końcu niemoc przełamał Paweł Gąsiorek, który wyrównał wynik spotkania 5:5. Po chwili czerwoną kartkę za faul otrzymał Dzianis Krytski i do końca już meczu kaliszanie musieli radzić sobie bez pomocy tego zawodnika. W 16. minucie o chwilę przerwy poprosił trener przyjezdnych - Patrik Liljestrand. Zespoły grały falami i notowały długie przestoje w ataku i cały czas wynik oscylował wokół remisu. 

W 23. minucie podopieczni Rafała Białego znów zbudowali dwa oczka przewagi, ale nie trwało to długo ponieważ po kolejnym słabszym okresie gry po stronie Pogoni Szczecin rywale szybko doprowadzili do remisu. Ostatecznie po zaciętej pierwszej połowie gospodarze prowadzili 11:10. 

Drugą część spotkania szczecinianie rozpoczęli od nieudanego ataku, ale Energa MKS miała coraz większe problemy w ataku, co wykorzystywali rywale. Po czterech bramkach z rzędu "Portowców" kaliszanie przegrywali 14:10 i już w 37. minucie o chwilę przerwy zażądał szkoleniowiec gości. Rozmowa z trenerem niewiele zmieniła w grze jego podopiecznych, gdyż Energa MKS nie potrafiła zdobyć bramki. Bardzo słabo wyglądała skuteczność gości po zmianie stron i inicjatywę na parkiecie przejmowali szczecinianie. 

Dopiero w 40. minucie kaliszanie zdobyli pierwszą bramkę w drugiej połowie. Mateusz Gawryś nie dał rady zatrzymać z linii siódmego metra Pawła Gąsiorka (11:15), ale po tym trafieniu nie nastąpiło przełamanie kaliszan. Atak przyjezdnych kompletnie posypał się i zawodnicy byli bezradni. Bardzo dobre interwencje notował w bramce gospodarzy Mateusz Gawryś, którego nie potrafili pokonać kaliszanie. W 45. minucie Sandra SPA Pogoń wygrywała 16:11, a goście cały czas po zmianie stron mieli na swoim koncie tylko jedną bramkę po rzucie karnym. Zespół prowadzony przez Patrika Liljestranda popełnił serię prostych błędów… Tak słabą grę mogli lepiej wykorzystać szczecinianie, by zbudować bezpieczną przewagę, ale mylili się w ataku także zawodnicy Rafała Białego. 

W 47. minucie Energa MKS zdobyła pierwszą bramkę z gry w drugiej części meczu! W końcu przełamali się goście. Kolejne bramki zdobyli Artur Klopsteg i Krzysztof Misiejuk, zbliżając się do rywali na trzy trafienia. Na taki wynik natychmiast zareagował Rafał Biały, prosząc o czas. Kaliszanie wrócili do gry i szli za ciosem, niwelując różnicę. W 53. minucie goście przegrywali już tylko 16:18 i zapowiadała się nerwowa końcówka meczu. Energa MKS jednak nie dała rady dogonić rywali i musiała uznać wyższość drużyny ze Szczecina. 

Sandra SPA Pogoń Szczecin  -  Energa MKS Kalisz 22:19 (11:10)