2019-11-16 18:00:43
Roksana Góra

SC Magdeburg pewnie triumfuje w Zabrzu! NMC Górnik nie zdołał postraszyć rywali

NMC Górnik Zabrze zdołał postawić się SC Magdeburgowi, jednak tylko w pierwszej połowie spotkania. Ekipy schodziły na przerwę przy wyniku 17:15 na korzyść Niemców. Po powrocie na parkiet zabrzanie musieli uznać wyższość rywali, którzy triumfowali aż 37:25!

Niemieccy zawodnicy zdobyli swoją pierwszą bramkę dopiero w trzeciej minucie. Zabrzanie staraili się nie dopuścić rywali do dogodnej sytuacji rzutowej. Wcześniej rywalizację rozpoczęło trafienie Marka Daćki. Jego ekipa nie mogła jednak zbyt długo cieszyć się z prowadzenia. Do bramki dwukrotnie celował bowiem Matthias Musche. Do 8. minuty gospodarze dorównywali przyjezdnym, jednak ci drudzy prędko powiększali różnicę. Przyczyniała się do tego dobra postawa Jannicka Greena między słupkami. Nie bez znaczenia były też straty Górnika, które były boleśnie wykorzystywane przez magdeburczyków. Obrona podopiecznych Marcina Lijewskiego rozszczeliła się. Przeciwnicy przedostawali się z piłką na skrzydła, a nierzadko nawet przez sam środek defensywy. Zmorą ślązaków był niesforny Musche. Skrzydłowy nic nie robił sobie z rywali i raz za razem zdobywał kolejne punkty. Po kwadransie gry zniecierpliwiony Lijewski poprosił o drugą już naradę ze swoimi zawodnikami. Na tablicy widniał wówczas rezultat 11:6 na korzyść Magdeburga. 

Pomimo wszelkich przeciwności, NMC Górnik wykazywał się walecznością. Zdołał minimalnie zniwelować różnicę. Szczypiorniści z Magdeburga nie tracili jednak kontroli nad przebiegiem spotkania. Swoje świetne momenty miał Matin Galia, którego parady trzymały zabrzan w ryzach. Pozytywną częścią meczu była końcówka pierwszej połowy. Wtedy to zdołali oni zbliżyć się do Magdeburga na różnicę dwóch bramek (15:17).

Drugą odsłonę rozpoczął nie kto inny jak już wcześniej dający się we znaki Musche. Goście szybko podkreślili swoją pozycję, rzucając trzy gole z rzędu. Filarem zabrzańskiej ekipy można by okrzyknąć Marka Daćkę, który był niemałym utrudnieniem dla SC Magdeburga. Zdawać by się mogło, że przyjezdni dopiero po przerwie wkroczyli na właściwe tory. Nie mylili się. Swoimi przemyślanymi poczynaniami posyłali zabrzan na dwuminutowe kary wykluczenia. Korzystali z podarunków w postaci strat rywali i bezbłędnie kończyli kontrataki. W 40. minucie szczypiorniści Benneta Wiegerta prowadzili już 27:19. Marzenia polskich zawodników o powstrzymaniu Magdeburga oddalały się z każdą minutą. Mieli oni trudności z przebiciem się przez niemiecką defensywę. Na domiar złego, coraz lepiej spisywał się Green. Jego obrony skutecznie demotywowały NMC Górnika.

Zabrzańscy gracze mieli coraz mniej do powiedzenia. Sporadycznie trafiali między słupki przeciwników. Magdeburczycy czynili to natomiast regularnie. Dodatkowo niósł ich doping licznie zgromadzonych kibiców, którzy zdecydowali się towarzyszyć swoim ulubieńcom w Zabrzu. Kibice nie mogli być zawiedzeni grą swojej drużyny. SC Magdeburg nie tracił skupienia nawet wtedy, gdy jego przewaga była naprawdę znaczna. Górnik natomiast nie potrafił już poderwać się do wzmożonej walki. W ostatnich minutach nie trafiał nawet z linii siódmego metra. Wszystkie trudności zabrzan złożyły się na pewną wygraną niemieckiego zespołu. NMC Górnik Zabrze uległ rywalom 25:37.

NMC Górnik Zabrze - SC Magdeburg 25:37 (15:17)

NMC Górnik Zabrze: Galia, Skrzyniarz, Kazimier - Bondzior, Daćko, Bis, Tomczak, Sićko, Łyżwa, Sluijters, Czuwara, Pawelec, Buszkow, Tatarincew, Gliński, Kondratiuk;

SC Magdeburg: Green, Thulin - Musa, Chrapkowski, Musche, Steinert, Pattersson, Hornke, Kuzmanovski, Martens, Lagergren, O'Sullivan, Bezjak, Damgraad, Preus;-