2019-05-30 23:00:00
Ewa Basak

Droga do Final4: Pechowe kontuzje, wielki mecz z PSG i walka do samego końca! Kielczanie z szansą i wiarą powrotu na sam szczyt

Wszyscy kibicie mają w pamięci finał z 2016 roku, ale to już historia i piękne wspomnienia. PGE VIVE mimo problemów kadrowych w tym sezonie spowodowanych kontuzjami zawodników pokazało, że walczy do samego końca. Kielecki klub po trzech lata wraca do Kolonii, aby spełnić po raz drugi marzenie. Mistrzowie Polski udowadniają, że nigdy się nie poddają i wierzą w zwycięstwo do ostatniej sekundy. W Lanxess Arena pragną pokazać swoją siłę i znów osiągnąć wielki sukces! 

Kielczanie po raz czwarty w historii będą walczyć w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. Po trzech latach polski klub ma szansę odnieść wielki sukces i zapisać nowe karty w historii. Do tej pory PGE VIVE uczestnicząc w Final4 kończyło europejskie rozgrywki na podium. W 2013 roku w pojedynku o brązowy medal pokonali THW Kiel. Często mówi się, że historia lubi się powtarzać i taka też miała miejsca dwa lata później, kiedy o trzecie miejsce znów spotkali się zawodnicy Vive i THW, także i tym razem górą była ekipa z województwa świętokrzyskiego. W następnym sezonie kielczanie powrócili do Lanxess Arena, by w końcu zdobyć upragnione trofeum. 

REKLAMA

Finał Ligi Mistrzów z 2016 roku był niesamowity każdy sympatyk piłki ręcznej doskonale pamięta, co wydarzyło się podczas pojedynku kieleckiego zespołu z Telekom Veszprem. Praktycznie od samego początku meczu kielczanie musieli gonić rywali. Przegrywali już dziewięcioma bramkami, ale podopieczni Talanta Dujszebajewa nie zamierzali się poddawać i uwierzyli. Uwierzyli, że jeszcze mogą wyrównać wynik meczu. To było coś nieprawdopodobnego! Vive Tauron (teraz występujące pod nazwą PGE VIVE Kielce) odrobili straty. Emocje sięgnęły zenitu, wszyscy byli świadkami wielkiego powrotu. O zwycięstwie zdecydowały rzuty karne, po których w polskim zespole zapanowała wielka euforia. Kielecki klub zdobył tytuł najlepszej drużyny w Europie! Rzut karny na wagę złotego medalu wykonał Julen Aguinagalde. - Mam w domu, w Kielcach tę piłkę. Starczy też miejsca na drugą - śmieje się Hiszpan.

W najbliższy weekend PGE VIVE będzie miało okazję znów poczuć wyjątkową atmosferę Final4. Każdy zawodnik i kibic wie, że podczas tego turnieju wszystko jest możliwe i wszystko może się wydarzyć. Kielecki klub pokaże swoją  najlepszą piłkę ręczną, by po raz kolejny dokonać czegoś wielkiego. 

Jak wyglądała droga PGE VIVE do Final Four? 

Od samego początku sezonu 2018/2019 roku PGE VIVE zmagało się ze sporymi problemami kadrowymi. Pech nie opuszczał drużyny i co chwila, któryś z zawodników doznawał kontuzji. Zespół mimo trudności cały czas walczył i wykonywał swoje zadania najlepiej jak potrafi. Sztab szkoleniowy na czele z Talantem Dujszebajewm wykonał kapitalną pracę, przesuwając na niektóre mecze zawodników na inne pozycje i kreował strategie, które dawały zwycięstwa. Kielczanie w tym sezonie zdobyli już szesnasty Puchar Polski i szesnaste mistrzostwo Polski. Po zdobyciu złotego medalu mistrzostw Polski PGE VIVE trafiło do tabeli wszech czasów jako najbardziej utytułowanym klubem w historii. Jednak to nie koniec jeszcze sezonu, teraz drożynę czekają dwa najważniejsze mecze sezonu w Kolonii, po których "żółto – biało – niebiescy" pragną przywieźć do Kielc jeszcze jedno trofeum z tego sezonu. -Faktycznie mieliśmy dużo kontuzji i problemów. Uważam, że nasz awans do Final Four to nie jest niespodzianka, ale… trochę cud. Wierzyliśmy jednak, że możemy i zrobiliśmy to - mówi Uros Zorman, drugi trener PGE VIVE.

- Oczywiście w trakcie całego sezonu mieliśmy wiele problemów zdrowotnych, więc cieszymy się tym bardziej. Powiem tak: do tej pory w lidze zwycięstwo zawsze było naszym obowiązkiem. A teraz nie mamy nic do stracenia. Jedziemy z nadzieją na jak najlepszy wynik, chcemy powalczyć z Veszprem na 100% i zobaczymy - przyznaje Talant Dujszebajew, trener PGE VIVE Kielce.

Fazę grupową w tegorocznym sezonie europejskich rozgrywek kielczanie rozpoczęli od minimalnej porażki na Węgrzech. Po zaciętej rywalizacji Telekom Veszprem wygrał (29:27). Następnie PGE VIVE odniosło pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, przed własną publicznością pokonało Rhein-Neckar Löwen (35:32). Potem kielczanie zanotowali wygrane z Montpellier HB (29:26), IFK Kristianstad (33:31) i Vardarem Skopje (31:27). W 6. kolejce kielczanie zmierzyli się na wyjeździe z FC Barceloną, z którą przegrali różnicą czterech trafień (27:31). Dalej "żółto – biało – niebiescy" pokonali Mieszkow Brześć (35:26); (34:31). W 9. serii mistrzowie Polski ponieśli bolesną porażkę w Hali Legionów. "Duma Katalonii" wygrała (42:36). Od 10. kolejki do zakończenia fazy spotkania mecze kielczan kończyły się różnicą jednej bramki. Przegrana z Vardarem (27:28), wygrana z IFK (34:33), porażka z Montpellier (27:28), zwycięstwo z "Lwami" (30:29) i porażka z Veszprem (35:36). Takie wyniki dały drużynie Talanta Dujszebajewa czwarte miejsce w grupie A. 

W następnej fazie rozgrywek kielczan czekał dwumecz z Motorem Zaporoże. Ukraiński klub postawił bardzo trudne warunki i w pierwszym spotkaniu padł remis (33:33). Wszystko rozstrzygnęło się w Hali Legionów, gdzie gospodarze wygrali (34:29) i mogli cieszyć się z dalszej gry w rozgrywkach.

W ćwierćfinale Ligi Mistrzów PGE VIVE tak jak przed rokiem zmierzyło się z PSG. Kielczanie pragnęli zrewanżować się paryżanom za ubiegły sezon i… tak też się stało! Pierwszy mecz odbył się w Kielcach i nikt nie spodziewał się takiego  przebiegu pojedynku zakończonego takim wynikiem. "Żółto – biało – niebiescy" zagrali kosmiczny mecz, najlepszy w tym sezonie. Spotkanie przeszło do historii. Gwiazdy PSG zostały całkowicie zdominowane przez mistrzów Polski, którzy przed rewanżem wypracowali aż dziesięć bramek zaliczki.Przed rewanżem jednak cały zespół PGE VIVE oraz sztab szkoleniowy, podkreślali, że najważniejsza będzie teraz głowa i koncentracja, gdyż wszyscy wiedzieli jakiej klasy jest drużyna PSG. Paryżanie od pierwszej sekundy drugiego spotkania odrabiali straty i tym razem to oni grali swój wielki mecz. O losie awansu  decydowały ostatnie sekundy meczu. To był handballowy horror dla kibiców. Ale ostatecznie bitwę i bilety do Kolonii wywalczyli zawodnicy PGE VIVE Kielce.  

- Wierzyliśmy w ten awans od pierwszego spotkania w Kielcach. Wiedzieliśmy, że Paryż tak nam się postawi. Nawet nie wiem, co powiedzieć! Trudno mi wyjaśnić, dlaczego tak to się ułożyło, rywale chyba mieli łatwiejszą sytuację mentalną - przyznał Luka Cindrić. 

Skład drużyny 

Mieszanka doświadczenia i młodości. W zespole PGE VIVE nie brakuje gwiazd piłki ręcznej. O siłą drużyny są doświadczeni gracze tacy jak: Krzysztof Lijewski czy Mariusz Jurkiewicz, a świeżość dodają modzi utalentowani zawodnicy, którzy imponują swoją wysoką formą, którą prezentują m.in. Blaż Janc czy Artsem Karalek. 

Po odejściu legendy polskiej piłki ręcznej – Sławomira Szmala między słupkami PGE VIVE został Filip Ivić. Latem 2018 roku przyszedł Vladimir Cupara. Serb rozkręcał się z każdym następnym spotkaniem i coraz bardziej pokazywał swój wieki charakter, za który pokochali go kieleccy kibicie. Goalkeeper w tym sezonie nie raz stał się bohaterem meczu, a swój najlepszy występ zanotował w pierwszym starciu ćwierćfinałowym przeciwko PSG. Cupara skończył ten mecz z 35 procentami udanych interwencji. Do Kolonii pojechał z drużyną także młody bramkarz Miłosz Wałach, dla którego będzie to na pewno niesamowite przeżycie. 

Od tego sezonu barwy PGE VIVE reprezentuje jeden z najlepszych rozgrywających na świecie. Mowa tutaj o Luce Cindriciu. Chorwata w tym sezonie nie opuszczały także kontuzje, ale na najważniejszą cześć sezonu zawodnik jest gotowy do gry i na pewno pokaże swój kunszt umiejętności w Kolonii. W 2017 roku zwyciężył Ligę Mistrzów jako zawodnik Vardaru Skopje. Na środku rozegrania w kieleckiej drużynie gra także Mariusz Jurkiewicz 

Na prawym rozegraniu zachwyca Alex Dujshebaev. Hiszpan od początku sezonu prezentuje kapitalną formę i  w każdym meczu odgrywa bardzo ważna rolę w drużynie. Był najskuteczniejszym zawodnikiem kieleckiej ekipy w tym sezonie Ligi Mistrzów – zdobył osiemdziesiąt osiem bramek. Rozgrywający ma szansę na zdobycie korony króla strzelców Ligi Mistrzów. Pięć razy w tym sezonie trafił do najlepszej siódemki kolejki. Na tej pozycji występuje także Krzysztof Lijewski, który ostatnio zmagał się z urazem ręki, ale w Final4 da z siebie wszystko. Po lewej stronie kielczanie mają młodego Uladzislau Kulesha, który bombarduje bramki rywali swoim mocnym rzutem. Grający również po lewej stronie Marko Mamić jest specjalistą przede wszystkim w defensywie. 

Skrzydłowi są bardzo mocną pozycją w PGE VIVE. Tutaj na prawym skrzydle możemy podziwiać popisy 22 – latka Blaża Janca oraz reprezentanta Polski - Arkadiusza Moryto. - Alex jest jednym z najlepszych graczy na świecie. Może cię znaleźć i podać ci piłkę w dowolnym momencie, albo może ją zakończyć sam.Mamy silną prawą stronę. Lubię strzelać gole, lubię kontratakować i nie obawiam się rzutu karnego, ale jeszcze bardziej lubię wygrywać mecze mówi w wywiadzie dla ehfcl.com, reprezentant Słowenii.

Po drugiej stronie gra Mateusz Jachlewski, który pełni bardzo ważną rolę w defensywie i przechwytuje piłki przeciwników oraz Ángel Fernández Pérez.

- Zawsze chcemy wygrać kolejne mecze i kolejne trofeum. W moich pierwszych meczach w Lidze Mistrzów czułem się jak małe dziecko na boisku. Ale po trzech, czterech spotkaniach zacząłem czuć się komfortowo i nie odczuwam już stresu - przyznał w wywiadzie dla ehfcl.com reprezentant Polski, Arkadiusz Moryto. 

Julen Aguinagalde w 2016 roku wykonał rzut karny, po którym PGE VIVE triumfowało w Lidze Mistrzów. W tym roku powalczy o powtórzenie tego sukcesu. Na kole bardzo dobrze radzi sobie 23 - letni Artsem Karalek, dla którego to pierwszy sezon w PGE VIVE. 

Kielecki klub w Final Four będzie musiał poradzić sobie bez pomocy Michała Jureckiego. Rozgrywający nie może zagrać ze względu na kontuzję. Po tym sezonie będzie grał będzie grał w SG Flensburg-Handewitt. - Nawet jak siedzę na ławce za chłopakami to przeżywam to, reaguję na różne decyzje sędziów. Wtedy jestem prawdziwym kibicem (śmiech). Daję upust emocjom. Nie mogę się wyżyć w inny sposób - przyznaje kapitan PGE VIVE. Z trybun PGE VIVE będzie wspierał także Daniel Dujshebaev, którego także z gry wykluczyła kontuzja. 

- Niektórzy grają w Lidze Mistrzów przez całe życie i nigdy tam nie byli. Ja dopiero pierwszy rok i już tam jadę, a mogę zrobić jeszcze więcej - nie ukrywał radości Artsem Karalek. 

Z drużyny PGE VIVE nominacje do "All-Star Team" otrzymali: Julen Aguinagalde, Blaz Janc, Artsem Karalek, Alex Dujshebaev. 

Rywalem PGE VIVE w półfinale jest Telekom Veszprem. 

Droga PGE VIVE do Final Four Ligi Mistrzów w sezonie 2018/2019: