2019-02-22 11:00:00
Wojciech Staniec

Sędziowie nie uznali bramki dla PGE VIVE w ostatniej akcji meczu z "Lwami". Czy słusznie?

Pod koniec meczu z Rhein-Neckar Loewen zawodnicy PGE VIVE rzucili się do szalonej pogoni za rywalem. Strat jednak nie udało się odrobić. A ostatnia bramka meczu nie została uznana.

Jednak według zegara w transmisji telewizyjnej piłka do siatki wpadła tuż przed końcem meczu. Jak się jednak okazuje, to wcale nie musi oznaczać błędu sędziów.

REKLAMA

Zegar telewizyjny i faktyczny mierzący czas zawodów nie są ze sobą zsynchronizowane. Oznacza to, że mogą mieć one minimalne różnice. I tak też mogło być w tym przypadku. 

Widać też, że w końcówce realizatorzy nie do końca zapanowali nad zegarem i zanim "Lwy" wznowiły grę po stracie bramki na 30:29, czas nie zatrzymuje się. Tak więc później musiał być cofany i stąd możliwe drobne rozbieżności.

Widać też, że jeden z sędziów początkowe uznaje bramkę, ale po chwili ją anuluje. - Mógł dostać informację od obserwatora lub drugiego sędziego, że bramka padła po czasie. Jednak ostateczna decyzja należy do sędziego - zastrzega Mirosław Baum, szef polskich sędziów oraz obserwator EHF.

Fot. Screen z EHFTV