2018-05-16 20:00:00
Ewa Basak

Fatalna gra puławian. Całkowita dominacja i spora zaliczka PGE VIVE przed rewanżem!

Drugi półfinał PGNiG Superligi nie przyniósł tylu emocji, co wtorkowy mecz w Opolu. PGE VIVE od samego początku meczu dyktowało grę i konsekwentnie budowało swoją przewagę. Kielczanie wygrali 37:27 i są już jedną nogą w finale mistrzostw Polski. 

W minioną niedzielę obie te drużyny spotkały się w finale Pucharu Polski. W Kaliszu z bardzo dobrej strony pokazały się Azoty, ale do 40. minuty pojedynek był wyrównany. Potem PGE VIVE pokazało klasę i zdobyło piętnasty trofeum w historii. Teraz puławianie i kielczanie zmierzyli się w półfinale PGNiG Superligi. 

REKLAMA

Pierwszą bramkę w środowym meczu zdobył Karol Bielecki, ale szybko odpowiedział trafieniem Paweł Podsiadło. Od początku spotkania puławianie mieli problemy z pokonaniem twardej defensywy kielczan, do tego dobre obrony dokładał Sławomir Szmal. I tak po pięciu minutach po dwóch kontrach Darko Djukcia i Mateusza Jachlewskiego mistrzowie Polski wygrywali 4:1. Na niemoc w aktu Azotów zareagował Daniel Waszkiewicz prosząc o czas. Jednak to niewiele zmieniło w grze jego podopiecznych, bo po przerwie kolejną interwencją popisał się goalkeeper kielczan, a puławianie dalej nie mogli skonstruować skutecznego ataku. Kibice zgromadzeni w hali nie mieli powodów do zadowolenia z postawy swojej drużyny, gdyż po dziesięciu minutach meczu tablica wyników pokazywała 10:2 na korzyść PGE VIVE.  

Puławianie popełniali serię prostych błędów, a kielczanie błyskawicznie biegli z kontrą i szybko trafiali do siatki rywala. W 13. minucie znów o chwilę przerwy poprosił trener gospodarzy. Szansę na zmianę wyniku nie wykorzystał Nikola Prce, który wydawałoby się był w komfortowej sytuacji, ale piłka odbiła się tylko od poprzeczki. Dopiero w  14. minucie Marko Panić zdobył trzecie oczko dla Azotów, ale wtedy kielczanie mieli na swoim koncie już jedenaście trafień.

Ilość pomyłek po stronie brązowych medalistów mistrzostw Polski była zatrważająca, do tego trzeba dodać bak pomysłu w ataku oraz bardzo słabo funkcjonującą w środę defensywa. Efekt? Bombardowanie przez kielczan bramki przeciwników. Po katastrofalnej pierwszej połowie w wykonaniu gospodarzy, którzy przegrywali aż 10:20. 

Po zmianie stron trzy trafienia z rzędu zanotowali puławianie, ale starta do "żółto-biało-niebieskich" była cały czas wysoka. W 36. minucie czerwoną kartę otrzymał Mateusz Kus z gradacji kar. W drugiej części meczu dalej między słupkami świetnie spisywał się Sławomir Szmal, na którego nie mogli znaleźć sposobu zawodnicy Azotów. 

PGE VIVE nie zwalniało swojego tempa i systematycznie powiększało swoje prowadzenie. W 40. minucie różnicą bramkowa wzrosła do dwunastu oczek. Kielczanie kontrolowali przebieg meczu do samego końca i nie dali szans Azotom. Ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 27:37 na korzyść ekipy Tałanta Dujszebajewa. 

Rewanż zaplanowano na 20 maja w Hali Legionów. Początek meczu o godzinie 13. 

Azoty Puławy - Vive Kielce 27:37 (10:20) 

Azoty Puławy: Bogdanov, Koshovy - Kuchczyński 7, Podsiadło 1, Łyżwa 1, Panić 5, Grzelak 3, Masłowski 1, Titow 3, Kowalczyk, B. Jurecki 2, Ostroushko 3, Prce, Gumiński, Seroka, Skrabania 1

PGE VIVE: Szmal, Wałach - M. Jurecki 2, Dujshebaev 6, Kus 1, Aguinagalde 2, Bielecki 4, Jachlewski 4, Strlek 3, Janc 1, Jurkiewicz 3, Zorman 1, Mamić 2, Bombac, Djukić 8