2022-01-15 19:46:45
Wojciech Staniec/Michał Szpulak

ME 2022, gr. E: Klątwa Szwedów z Hiszpanami trwa, Czechy zdecydowanie lepsze od Bośni

Reprezentacja Hiszpanii w hicie po raz kolejny lepsza od Szwedów, klątwa Skandynawów trwa w najlepsze. Czesi Rastislava Trtika pokonuja zdecydowanie Bośnię i Hercegowinę. 

Hiszpania dla Szwedów w ostatnim czasie to jak to mówią „La bestia negra” - czarna bestia. Przegrali z La Roją na euro 2016 we Wrocławiu, przegrali ćwierćfinał IO w Tokio, a także ulegli w finale ME cztery lata temu w Zagrzebiu. Nic więc dziwnego, że Szwedzi chcieli chociaż częściowej zemsty na mistrzach Europy.

Pierwsza połowa zaczęła się od popisu Agustina Casado u Hiszpanów i Jima Gottfridssona u Szwedów, którzy rzucili po dwie pierwsze bramki dla swoich ekip. Jeśli chodzi o środkowego rozgrywającego La Rohy to widać było lekkie wstrzymanie, bo nie rozgrywał tak dynamicznie w pierwszych akcjach – efekt świeżości w tak ważnym turnieju dla niego.

Szwedzi za sprawą Carlsbogarda i Gottfridssona wyszli na dwie bramki, lecz szybko zostało to zniwelowane dzięki świetnej postawie Rodrigo Corralesa i rzutom Angela Fernandeza z kontry. Po chwili skrzydłowy Barcelony w przewadze swojej drużyny rzucił na pustą bramkę i było 12:10 dla Hiszpanów. Ekipa Jordiego Ribery odjechała i na trzy bramki, bo Joan Canelas odpalił taką bombę, jakiej nie powstydziłby się sam Mikkel Hansen. Zrobiło się 14:11 dla Hiszpanów i Szwedzi zaczęli się gubić. Końcówka pierwszej części należała jednak minimalnie do Szwedów, którzy rzucili bramkę a Andreas Palicka w ważnej akcji na koniec popisał się interwencją. Do przerwy było 14:11.

Drugą część od gola zaczął szwedzki obrotowy Frederic Pettersson, a i w kontrze Palicka obronił rzut Hiszpanów. Szwedzi dobrze, dynamicznie weszli w drugą odsłonę i starali się gonić rywala z Półwyspu iberyjskiego. Palicka wyczyniał cuda w bramce.

Niełatwo jest grać przeciwko obu defensywom, bo obie słyną ze skomasowanej i świetnie zorganizowanej obrony 6-0, jednak nie w tym meczu – w tym spotkaniu dominowała ofensywa na wysokim, najwyższym światowym poziomie. Po chwili Carlsbogard pomylił się w ataku, piłkę odbił Corrales, a kontrę wykorzystał kapitalnie dysponowany Fernandez (20:17).

Na 22:19 bombę (kolejną w tym meczu) odpalił lewy rozgrywający Joan Canellas, a Hiszpanie zdawali się nie mieć limitu w świetnych ofensywnych akcjach. Po minucie Frederic Pettersson powędrował na dwie minuty, czyli podstawowy obrotowy i obrońca. Hiszpanie nie do końca to wykorzystali, bo po kilku akcjach pomylił się Jorge Magueda.

Hampus Wanne dał nadzieję Szwedom i zmniejszył wynik, złapał kontakt na 22:23 dla La Rojy.

O czas po chwili poprosił Jordi Ribera. Po czasie Hiszpanie trafili i znowu zrobiły się trzy bramki.

Trzeba przyznać, że Hiszpanie z zimną krwią potrafili egzekwować swoje szanse.

Aleix Gomez nie zwykł mylic się z siedmiu metrów, w tym meczu także tego nie robił. Szwecja goniła rozpędzonego byka niczym na Encierros w Pampelunie byki gonią ludzi. Porównanie brutalne, ale jednak Ekberg dogonił, znowu na jedną bramkę – 26:25. Końcówka zapowiadała się kapitalnie.

Dwie minuty później fenomenalnym rzutem z dystansu popisał się….Aleix Gomez! Trzeba przyznać, że skrzydłowy Barcelony jest wszechstronny. W 56. minucie  Szwedzi w kontrataku mieli szansę na remis, ale sie pogubili. Joan Canellas dał Hiszpanom znowu dwie bramki przwagi i La Roja zmierzała po zwycięstwo, do tego piłkę odbił Perez de Vargas.Hiszpanie ostatecznie pokonali Szwedów, z którymi ewidentnie lubia grać w ostatnich latach. 

MVP meczu został wybrany Jim Gottfidsson. 

Hiszpania – Szwecja 32:28 (17:14)

Hiszpania: Corrales, Vargas, Hernandez, Figueras, Casado, Gurbindo, Odriozola, Tarrafeta, Maqueda, Gomez, Guardiola, Garcia, Pecina, Sanchez-Migallon, Marquez, Sole, Fernandez, Arino, Canellas

Szwecja: Johannesson, Palicka, Thulin, Claar, Moller, F. Pettersson, Sandell, Lagergren, Bergendahl, Carlrbogard, Darj, Johansson, Wallinus, Wanne, Mellegard, Ekberg, Gottfridsson, D. Pettersson

Początek tego spotkania należał do Czechów, którzy szybko wyszli na prowadzenie 6:1. Później utrzymywali oni przewagę - dopiero tuż przed przerwą Bośnia i Hercegowina zmniejszyła straty do trzech goli. Pierwszy kwadrans po wznowieniu gry był wyrównany i dopiero pod koniec zarysowała się przewaga Czechów, którzy zwyciężyli 27:19.

Trenerem Czechów jest doskonale znany w Polsce - Rastislav Trtik, z kolei w sztabie szkoleniowym znajduje się kontuzjowany bramkarza Górnika - Martin Galia. W zespole z Bośni i Hercegowiny zagrał obrońca Orlen Wisły Płock - Mirsad Terzić, który nie rzucił jednak bramki.

Czechy – Bośnia i Hercegowina 27:19 (12:9)