2018-05-14 10:56:00
Wojciech Staniec

Bartosz Jurecki: Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo daliśmy z siebie wszystko. Chcieliśmy wrócić do Puław z Pucharem

Bardzo długo zawodnicy Azotów walczyli jak równy z równym z PGE VIVE. Puławianie długimi momentami prowadzili 3-4 bramkami. Ostatecznie jednak to kielczanie cieszyli z Pucharu Polski. 

- Mecz trwa sześćdziesiąt minut, a nie czterdzieści - mówił po meczu obrotowy Azotów, Bartosz Jurecki. - Trochę się pogubiliśmy, a drużyna z Kielc jest tak doświadczona, że wykorzystała nasze błędy. Nie potrafiliśmy wrócić już na swoje odpowiednie tory, które mieliśmy przez pierwsze czterdzieści minut. Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo daliśmy z siebie wszystko i chcieliśmy wrócić z tym Pucharem do Puław. Niestety, taki jest sport, że jedna drużyna płacze, aby druga mogła się cieszyć. Co zrobić - wyjaśnił doświadczony zawodnik.

REKLAMA

Jaki był pomysł Azotów na finał Pucharu Polski? - Konsekwencja i spokój. I właśnie ten spokój był, cały czas graliśmy długo w ataku, kilka razy sędziowie pokazywali już czas, ale my nie podpalaliśmy się i graliśmy swoje. Od tej czterdziestej minuty tego zabrakło. Były szybko oddawane rzuty, bez przygotowanej pozycji. "Kasa" swoje obronił, poszły z tego kontry i efekt jest jaki jest - przyznał Jurecki.

Według Jureckiego przyczyną porażki nie było zmęczenie. - Była rotacja, nie było z tym problemu. Każdy dał na parkiecie swoje serducho, niestety nie wyszło. Bardzo nad tym ubolewam - nie krył obrotowy.

Finał Pucharu Polski zainaugurował serię trzech meczów pomiędzy Azotami i PGE VIVE. Dwa kolejne zostaną rozegrane w ramach półfinału PGNiG Superligi. - Już zaraz znowu gramy z Kielcami. Czekają nas bardzo ciężkie mecze. Tak jak pokazał ten mecz, jeżeli zagramy przez sześćdziesiąt minut jak teraz przez czterdzieści, to jesteśmy w stanie u siebie wygrać dla naszych wspaniałych kibiców, którzy nas wspierali przez cały sezon. Oni są z nami przez cały sezon i wspierają nas cały czas - zakończył Bartosz Jurecki.



Następny artykuł: Zdjęcia z finału Pucharu Polski!