2018-04-22 09:18:00
Wojciech Staniec

Jedziemy do Paryża walczyć, cały czas wierzymy

W kiepskich nastrojach po meczu z PSG byli zawodnicy PGE VIVE, którzy przegrali sześcioma bramkami. - Jeden błąd napędzał drugi i tego musimy się ustrzegać. Straty trzeba odrabiać spokojnie, bramka za bramkę - przyznaje Mateusz Kus.

- Te wszystkie emocje są w nas. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy, skończyło się sześcioma bramkami. To jest dopiero pierwsza połowa, teraz musimy jechać do Paryża i wszystko jeszcze przed nami - wyjaśnia obrotowy PGE VIVE.

REKLAMA

Po pierwszej połowie kielczanie przegrywali dwunastoma bramkami, skąd taki wynik? - Ewidentnie zaważyły stuprocentowe sytuacje. Dobrze graliśmy w ataku, dochodziliśmy do sytuacji rzutowych, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. To jest główna przyczyna. W drugiej połowie już tego nie było i zniwelowaliśmy straty - mówi Kus.

Kielczanie się jednak nie poddają. - Jedziemy do Paryża walczyć, cały czas wierzymy. Oni muszą jeszcze raz pokazać, że są lepsi, ale my tanio skóry nie sprzedamy - zapowiada. - Chwilę będziemy rozpamiętywać ten mecz, ale od poniedziałku szykujemy się na mecz. Przegraliśmy sześcioma bramkami, ale jedziemy walczyć. Nie mamy nic do stracenia - dodaje Kus.

Paryżanie w Kielcach zagrali bardzo szybko. - Oni słyną z tego, że ciągną szybki środek. Napędzają się tymi straconymi przez nas piłkami. Jeśli wyeliminujemy proste błędy to powinno być lepiej - przyznał obrotowy mistrzów Polski.