2018-03-11 18:11:00
Wojciech Staniec

Nie walimy się po mordach. Gramy jak z każdym innym przeciwnikiem

Druga "Święta Wojna" w obecnym sezonie dla PGE VIVE. Kielczanie wygrali to spotkanie sześcioma bramkami, jednak po pierwszej połowie na prowadzeniu byli zawodnicy Orlen Wisły.

- Graliśmy fajnie w obronie, agresywnie, a bramkarze nam pomagali. Udawało nam się wyprowadzać fajne kontry. W pewnym momencie, pod koniec pierwszej połowy coś się zacięło. Weszliśmy w drugą połowę i też nam coś nie szło, tak jakbyśmy chcieli. Kielce grały dobrze w obronie, tym system 5-1, z czego wyprowadzali kontry. Tak też powinno grać w piłkę ręczną - twardo w obronie i później łatwo zdobywać z tego bramki. To też Kielce zrobiły na bardzo wysokim poziomie. Sławek Szmal grał świetnie w bramce. My też mieliśmy swoje okazje, ale Sławek bronił - komentował po meczu Maciej Gębala, obrotowy Orlen Wisły.

REKLAMA

Gębala wspomniał o tym, że dobrze zagrał bramkarz PGE VIVE - Sławomir Szmal. Jednak w niedzielę swojego dnia nie mieli z z kolei golkiperzy "Nafciarzy". - Ale my też im nie pomagaliśmy, bo jak traciliśmy piłkę i szły kontry, to było im trudno w sytuacji sam na sam. Statystyki nie zawsze do końca odzwierciedlają rzeczywistość. Jak się dostaje siedem karnych i osiem sytuacji sam na sam to trudno coś z tego wyciągnąć - bronił swoich kolegów.

Sędziowie w tym spotkaniu pokazali sporo kar. Czy spotkanie to miało polegać właśnie na zażartej, sportowej walce? - Na zawziętości i zaciętości tak. Ale tu też nie ma żadnej brutalności. Chodzi o to, że grając w innym meczu niż z Kielcami, to uderzając kogoś przypadkowo w twarz później przebija się piątkę i gra się dalej. W Kielcach, jak i w Płocku cała hala wybucha, pomimo, że nie ma żadnego podtekstu brutalności. Po prostu taka jest gra, ale między nami zawodnikami nie ma niczego takiego. Kibice, czy media podkręcają to wszystko, ale my mówiąc kolokwialnie nie walimy się po mordach, ale gramy tak jak z każdym innym przeciwnikiem.