2018-03-03 17:27:00
Wojciech Staniec

W pierwszej połowie wymiana ciosów, a później spokój PGE VIVE. Kielczanie ograli Mieszkowa i muszą czekać na wynik z Paryża

Zwycięstwem zakończyli zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów zawodnicy PGE VIVE. Kielczanie pokonali we własnej hali Mieszkow Brześć 33:28, do przerwy prowadząc 20:17. W 2018 w Champions League mistrzowie Polski wygrali trzy mecze, a jeden zremisowali.

Zawodnicy PGE VIVE rozpoczęli rozgrzewkę w specjalnych koszulkach. Na plecach mieli numer 9, czyli ten z którym gra Bartłomiej Bis. Młody kołowy kieleckiego klubu we wtorek w starciu ze Spójnią Gdynia zerwał więzadła w kolanie i czeka go długa, wielomiesięczna rehabilitacja. Oprócz Bisa w tym spotkaniu nie zagrał Marko Mamić, który ma problemy z plecami. Dla mistrzów Polski było to ważne spotkanie, bo jeżeli wygraliby to spotkanie, a w niedzielę PSG ograłoby THW Kiel, to to właśnie oni zajęliby czwarte miejsce w grupie. 

REKLAMA

Brak Mamicia był widoczny szczególnie w obronie, gdzie kielczanie mieli spory problem. W centralnym sektorze grali będący ostatnio w nienajlepszej dyspozycji Mariusz Jurkiewicz i wracający dopiero do gry po kontuzji Mateusz Kus. Po jedenastu minutach goście mieli na swoim koncie dziewięć bramek. 

Od początku roku widać jednak, że PGE VIVE bardzo dobrze radzi sobie w ataku. Szczególnie warto pochwalić Deana Bombaca, który ostatnio znajduje się w dobrej formie i jest wyróżniającą się postacią kieleckiej ekipy. Z tego powodu mistrzowie Polski mogli sobie pozwolić na wymianę ciosów w starciu z Mieszkowem. W 14. obie drużyny rzuciły już w sumie dwadzieścia bramek, a na tablicy wyników był remis 10:10.

Ważny moment nastąpił po około 20. minucie, wtedy to zawodnicy Mieszkowa pogubili się w ataku, z czego skrzętnie skorzystali mistrzowie Polski i odskoczyli na trzy bramki. Błyskawicznie zareagował na to szkoleniowiec Białorusinów - Sergiej Bebeszko i poprosił o przerwę na żądanie. I właśnie różnicą trzech trafień zakończyła się pierwsza połowa.

Po zaledwie czterech minutach drugiej połowy szkoleniowiec gości musiał poprosić o czas, ale nie ma mu się co dziwić. PGE VIVE świetnie weszło w tę część spotkania, bo od trzech bramek z rzędu. Później jednak tempo tego meczu nieco opadło. Obie ekipy zatraciły gdzieś swoją skuteczność, a dać o sobie znali bramkarze - Sławomir Szmal z PGE VIVE i Ivan Pesić z Mieszkowa. 

Goście z Białorusi nie byli już w stanie odrobić strat, a PGE VIVE grało dobrze i ze spokojem kontrolowało boiskowe wydarzenia. To zwycięstwo sprawiło, że "żółto-biało-niebiescy" są o krok od czwartego miejsca w grupie. Teraz muszą jednak czekać na wynik niedzielnego spotkania w Paryżu. Początek tamtego meczu o godzinie 19.

PGE VIVE Kielce - Mieszkow Brześć 33:28 (20:17)

PGE VIVE: Szmal, Ivić - Jurecki 3, Dujshebaev 6, Kus 2, Aguinagalde 1, Bielecki 1, Jachlewski 3, Strlek 4, Janc 1, Lijewski 4, Jurkiewicz 2, Zorman 1, Bombac 1, Djukić 4.

Mieszkow: Pesić, Matskevich - Rutenka 4, Yashchanka, Yurynok 1, Poteko 2, Nikulenkau 1, Stojković 4, Vukić 2, Prodanović 1, Horak, Razgor 1, Selvasiuk, Djordjić 4, Shylovich 6, Astrashapkin 2.