2018-01-17 19:54:00
Roksana Góra

Euro 2018: Kolejne zwycięstwo Czechów! Węgrzy żegnają się z turniejem

Czeska reprezentacja sprawiła swoim kibicom kolejną niespodziankę, pokonując Węgrów 33:27. Kolejny świetny występ zanotował bramkarz NMC Górnika Zabrze - Martin Galia.

Spotkanie rozpoczęło się od trafienia fenomenalnego Mate Lekaia. Zaraz potem dwie świetne interwencje zanotował bramkarz jego ekipy - Roland Mikler. Sędziowie od samego początku starali się określić jasne zasady i już w 2. minucie gry ukarali Horaka, który musiał opuścić parkiet. 

REKLAMA

Czesi zdołali dogonić rywali dopiero po dziesięciu minutach, doprowadzając do remisu 4:4, jednak już po kwadransie byli lepsi od Węgrów o dwa trafienia. Od tej chwili gra toczyła się pod dyktando Czechów. Znacznie przyczynił się do tego zjawiskowy Martin Galia, który skutecznie zniechęcał swoich przeciwników do oddawania rzutów na jego bramkę. Świetnie zaprezentował się także jego kolega - Tomas Mrkva, który obronił rzut Lekaia z siedmiu metrów. 

Coraz więcej problemów zaczęła sprawiać "Madziarom" twarda, ale i bardzo aktywna defensywa Czechów. Węgierska maszyna zacięła się i nie potrafiła zdobyć upragnionej, jedenastej bramki. Nasi sąsiedzi konsekwentnie wykorzystywali błędy drużyny przeciwnej, a ich przewaga stawała się dla Węgrów coraz bardziej niepokojąca. Na dwie minuty przed zakończeniem drugiej połowy czerwony kartonik ujrzał czeski obrotowy - Leos Petrovsky, a kilka sekund później Peter Hornyak odczarował wynik, zdobywając jedenaste trafienie. Martin Galia nie pozostał jednak dłużny i obronił rzut "sam na sam". Po trzydziestu minutach na tablicy widniał wynik 15:11 na korzyść Czechów. 

Zagubieni Węgrzy nie potrafili odnaleźć się na parkiecie także po zmianie stron. Zawodnicy węgierskiej ekipy zdobyli dwie bramki z rzędu, jednak Czesi utrzymywali bezpieczną przewagę i nic nie wskazywało na to, aby los meczu mógł się zmienić. W bramce Węgrów pojawił się zawodnik Orlen Wisły Płock - Adam Borbely. W 40. minucie wiatru w żagle nabrali jego koledzy, którzy zanotowali serię czterech trafień i zmniejszyli dystans dzielący ich od rywali. Ich mocnym ogniwem był Mate Lekai, który na piętnaście minut przed końcem meczu miał na swoim koncie 7 goli. W tym samym czasie Ondrej Zdrahala miał ich aż 11. 

Poziom emocji wzrastał, jednak drużyna przeciwna nie zbliżyła się do podopiecznych Filipa i Kubesa na więcej niż dwie bramki, dlatego wydawało się, że to właśnie Czesi odniosą zwycięstwo. Tak też się stało. Nasi sąsiedzi z południa nie pozwolili sobie na stratę punktów i to oni zachowali zimną głowę w kluczowym momencie spotkania. Ostatecznie czeska ekipa pokonała Węgrów 33:27 i wyeliminowała przeciwników z turnieju. 

Czechy - Węgry  33:27 (15:11)

fot. Sasa Pahic Szabo/EHF Euro