2017-10-28 19:15:00
Ewa Basak

Trener Piotr Przybecki zadowolony z gry Polaków

"Biało-czerwoni" po zaciętej walce ostatecznie przegrali z reprezentacją Danii. Mistrzowie olimpijscy byli lepsi tylko jedną bramkę od Polaków, którym niewiele zabrakło do zwycięstwa.

W meczu z gospodarzami turnieju bardzo dobrze funkcjonowała defensywa Polaków. Rywale mieli problemy z przedarciem się i przeprowadzeniem spokojnego ataku. – Jestem zadowolony ze współpracy w obronie. Byliśmy dobrze przygotowani przeciwko Duńczykom. Udało nam się pójść kilka razy z kontrą. Na pewno są jeszcze pewne mankamenty w grze sześciu na sześciu z przodu w ataku, ale to powoli będziemy cały czas doskonalić – powiedział Piotr Przybecki.

REKLAMA

W 56. minucie czerwoną kartą został ukarany Paweł Paczkowski. Duńczycy szybko odrobili stratę do rywala i wyszli na prowadzenie. – Myślę, że ta czerwona kartka była takim momentem zwrotnym w tym meczu, bo wtedy publika ruszyła i  Duńczycy złapali wiatr w żagle. Gospodarze mieli duże problemy, szczególnie z rozegraniem naszej obrany – skomentował szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Duńczycy grali dziś obroną 5:1, co sprawiło ogromne problemy "biało-czerwonym". Piotr Przybecki zaznaczył, że w wyniku takiej obrony początek spotkania nie był udany w wykonaniu jego podopiecznych. - Potem było widać, że chłopaki złapali rytm i rozegraliśmy to bardzo dobrze. Było bardzo wiele pozytywnych momentów – dodał trener Polaków. 

"Biało czerwoni" nie mieli wiele okazji do trenowania tego typu obrony. Piotr Przybecki przyznał po meczu, że kadra ma przygotowane parę rzeczy z poprzednich zgrupowań, ale dużo zawodników nie było na nich. - I tak jestem zadowolony, że Michał Potoczny w miarę szybko opanował sytuację na boisku i po tej krótkiej przerwie, gdzie rzeczywiście mieliśmy problemy zagraliśmy nieźle - przyznał trener "Biało-czerwonych".

Dania była bardzo wymagającym rywalem, ale nasza reprezentacja walczyła do samego końca. Mimo przegranej to był bardzo dobry występ Polaków. - Jestem całością tego meczu zadowolony. Końcówka była trudna. Z tego co pamiętam Przybylski trafił w nogę bramkarza, Tomek Gębala rzucił w słupek. Także mieliśmy parę pozycji, gdzie zadecydowało trochę więcej szczęścia.

źródło: sport.tvp.pl