2017-02-21 17:04:00
Jakub Kasprzyk

"Wszedłem do szatni, a tam tyle gwiazd. Nie wiedziałem, jak się zachować". Poznajcie Arkadiusza Moryto, nadzieję polskiej piłki ręcznej

Mówi się, że to jeden z najzdolniejszych polskich piłkarzy ręcznych młodego pokolenia. I Arkadiusz Moryto na każdym kroku potwierdza taką opinię. Na mistrzostwach świata zrobił "wkrętkę" Thierremu Omeyerowi, a w ostatnim meczu polskiej PGNiG Superligi rzucił aż dwanaście bramek. Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze skrzydłowym reprezentacji Polski i Zagłębia Lubin.

Arek, Arkadiusz?

Arek.

Zadałem to pytanie celowo, Bogdan Wenta powiedział kiedyś o Piotrze Wyszomirskim, że gdy powoływał go do reprezentacji był Piotrusiem, obecnie jest to Pan Piotr, rozumiem, że ty czujesz się jeszcze Arkiem?

Zdecydowanie Arkiem, powiedziałbym nawet, że Arusiem. Jestem najmłodszy i na razie nie mam zbyt dużo do powiedzenia w reprezentacji.

W sieci na próżno szukać szczegółowych informacji na twój temat, czy przypadkiem nie będzie to dla ciebie pierwszy obszerny wywiad?

Parę się zdarzyło, lecz głownie w lokalnych gazetach.

Zacznijmy więc od początku, wychowałeś się w Krakowie, w mieście, w którym piłka ręczna na wysokim poziomie upadła w 1998 roku, czyli rok po twoich narodzinach. Dlaczego akurat ten sport?

Zupełnie nieświadomie tato zapisał mnie do czwartej klasy o profilu piłka ręczna, początkowo w ogóle mnie to nie interesowało, trenowałem judo i właśnie tym byłem zainteresowany i bardzo mnie to kręciło, lecz z biegiem czasu piłka ręczna wzięła górę.

Wspomniałeś o tacie, który był koszykarzem. Sport w twojej rodzinie nie jest pojęciem obcym?

Powiem więcej, większość osób w mojej rodzinie miała kontakt ze sportem, tato był koszykarzem, grał w ekstraklasie w barwach Hutnika, moja babcia od strony taty była piłkarką ręczną, zdobyła nawet mistrzostwo Polski w młodzieżowych kategoriach z panią Lidią Walczyk, dziadek grał w siatkówkę, natomiast mój wujek, a zarazem ojciec chrzestny boksował.

Rzeczywiście mocno sportowa przeszłość twojej rodziny, lecz prekursorką piłki ręcznej była babcia.

Tak, lecz dużą rolę odegrały kontakty mojego taty z piłkarzami ręcznymi z czasów gry w Hutniku, którzy uczyli w szkole, do której uczęszczałem i wzięli mnie pod swoje skrzydła

Który etap swojej kariery mógłbyś nazwać tym przełomowym, w którym doszedłeś do wniosku: handball jest tym, co chcę robić w życiu.

Myślę, że momentem przełomowym był okres początku gimnazjum, gdzie dalej trenowałem równocześnie judo i piłkę ręczną. W pewnym momencie najzwyczajniej w świecie brakowało mi czasu na pogodzenie obu dyscyplin, ponieważ w weekendy odbywały się zarówno zawody judo jak i mecze piłki ręcznej. Z trenerem judo umówiłem się, że odpuszczam i zostaję przy treningach lecz nie będę grał udziału w zawodach oraz, że stawiam na piłkę ręczną.

Kibic oglądający dany sport widzi tylko efekt końcowy, czyli występ na boisku, jednak osiągnięcie pewnego poziomu niesie za sobą mnóstwo wyrzeczeń, swój okres dojrzewania spędziłeś w Gdańsku. Miewałeś czasem momenty, w których zazdrościłeś rówieśnikom tego, że mogą sobie wyskoczyć na imprezę?

Nawet, jeśli przyszłaby taka myśl do głowy, nie było takiej możliwości, mieszkaliśmy w internacie, gdzie nie było szansy na ucieczkę (śmiech). A mówiąc całkiem serio, nigdy nie ciągnęło mnie do imprezowania, bardzo ciężko trenowaliśmy, co tydzień były mecze więc w wolnych chwilach stawiałem na regenerację

Czyli sport był dla ciebie numerem jeden?

Tak, mam to szczęście, że mój tato grał profesjonalnie w koszykówkę i to on przez całe życie wyznaczał mi kierunek i schemat postępowania.

Jako siedemnastolatek dostałeś pierwsze powołanie na zgrupowanie seniorskiej kadry, co czuje chłopak w tym wieku otrzymując takie wyróżnienie?

Co prawda było to powołanie do kadry, w której trener Biegler sprawdzał zawodników szerokiego składu, lecz pojawiły się także takie nazwiska jak Krajewski czy Masłowski. A wracając do reakcji w pierwszym momencie nie uwierzyłem, wydawało mi się to nieprawdopodobne, myślę, że mało kto w wieku 17 lat myśli o powołaniu do seniorskiej kadry.

Minął okres SMS i niezwykle udanego dla ciebie sezonu 2015/2016, w którym zdobyłeś 143 bramki w 20 meczach, co dało Ci 4. miejsce w klasyfikacji strzelców I ligi, bardzo udane miałeś również Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Danii, gdzie dołożyłeś kolejnych 51 trafień. Telefony się rozdzwoniły?

Kończyła się moja przygoda z SMS, zarówno szkolna jak i klubowa, sezon był dobry, kluby na to czekają i rzeczywiście w pewnym momencie telefony się rozdzwoniły i finalnie wybrałem Zagłębie.

Właśnie, wybrałeś Zagłębie. Były jakieś szczególne przesłanki, dla których postawiłeś ten klub?

Wybierałem klub przez pryzmat dalszej kariery i trafiłem tutaj dlatego, ponieważ myślałem o rozwoju oraz jak największej ilości minut na Superligowych boiskach, tutaj dostaję tę możliwość, czego mógłbym nie zaznać w innych klubach

Możesz potwierdzić informację o tym, że przed transferem do Zagłębia byłeś testowany przez Vive Tauron Kielce?

Tak, potwierdzam, były takie testy.

 

Co czuje dziwiętnastoletni chłopak, który dotychczasowe szlify zbiera na pierwszoligowych boiskach, gdy odbiera telefon od zespołu, który zdobywa Ligę Mistrzów, naszpikowanym gwiazdami światowego handballu ?

 

Czuje zaszczyt, same testy były dla mnie czymś wielkim. Czułem ogromne podniecenie, nie mogłem się doczekać tej chwili, pamiętam, że nawet zrezygnowałem z obozu w SMSie by pojechać na tydzień do Kielc.



Wchodzisz do szatni Vive Tauronu Kielce, wita cię Tałant Dujszebajew, był stres?

Tak, był ogromny stres szczególnie, że to było moje pierwsze zetknięcie z takimi ludźmi. Teraz już gram w Superlidze i co tydzień zderzam się z zawodnikami najwyższego formatu, jednak wtedy był to mój pierwszy raz, nie za bardzo wiedziałem co mam robić i jak się zachowywać w stosunku do zawodników najlepszych na świecie.

Czy mógłbyś wyróżnić kogoś, kto wywarł na tobie szczególne wrażenie?

Każdy z tych zawodników prezentował bardzo wysoki poziom, jednak Michał Jurecki był dla mnie zdecydowanie najbardziej pozytywnym zaskoczeniem. Zaimponował mi w szczególności nieustępliwością, mimo tego, że to był tylko trening widać było maksymalne zaangażowanie i walkę o każdy centymetr boiska, nie odpuszczał nikomu nawet na chwilę. Wiedziałem, że Michał jest walczakiem, lecz nie spodziewałem się, że aż takim. Bardzo mi się to podobało.

Co zaważyło na tym, że ostatecznie nie udało się podpisać umowy z kieleckim zespołem?

Generalnie uważam, że rozwój zawodnika w Polsce jest nieco opóźniony. Podam przykład Blaża Janca, mimo tego, że jest młodym zawodnikiem od kilku lat gra w Lidze Mistrzów, gdzie ja na tym samym etapie byłem w SMS-ie w pierwszej lidze. Patrząc z perspektywy czasu myślę nawet, że dobrze się stało, iż trafiłem do Zagłębia. Mam tutaj możliwość regularnej gry, jak już wspomniałem wcześniej, w Kielcach bez dwóch zdań nie dostawałbym tylu szans ze względu na niesamowicie silną obsadę mojej pozycji.

Gdy brałeś udział w testach na twojej pozycji byli Cupić i Reichmann, absolutny top światowy. Gdybyś obiektywnie miał ocenić, czułeś się sportowo na tym samym, światowym poziomie?

Na tamtą chwilę czułem różnicę. Być może wpływ na to miał fakt, że wracałem po kontuzji skręcenia kostki i nie byłem w swojej najlepszej dyspozycji, jednak ostatecznie czułem różnicę pomiędzy mną, a zawodnikami takiego kalibru. Troszeczkę brakowało do światowego topu. To co mogę zapisać na plus to doświadczenie. Chłopaki wzięli mnie pod swoje skrzydła, udzielali mi wskazówek, które dla mnie były niesamowicie cenne, które teraz wykorzystuję i to procentuje.

Myślisz, że w przyszłości jest szansa na transfer do Vive?

Nie wiem jaka jest szansa, ale na pewno jest to moje marzenie. Jako młody chłopiec jeździłem z rodzicami na mecze do Kielc, nawet mam zdjęcie z Ivanem Cupiciem, gdy ten grał swój mecz w Kielcach jeszcze jako zawodnik Rhein Neckar Lowen, wtedy nawet nie śniłem, że będę miał zaszczyt trenować z nim w jednym zespole. Gdy byłem natomiast testowany, Ivan już odchodził z drużyny i mogłem wskoczyć na jego miejsce, teraz gdy o tym myślę wydaje mi się to wprost niesamowite. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by osiągnąć taki poziom, aby doznać zaszczytu gry w żółto biało niebieskich barwach.

Mimo młodego wieku twoja kariera rozwija się, szczególnie w ostatnim okresie, w naprawdę zawrotnym tempie. Od początku sezonu brylujesz w barwach Zagłębia, jako dziewiętnastolatek zagrałeś na mundialu we Francji, trzeba mieć sporo chłodnej głowy, żeby nie popaść w samozachwyt i nie spocząć na laurach. Jak to wygląda w przypadku Arka Moryto?

Mam to szczęście, że mam w tym momencie przy sobie dobrych ludzi. Pomagają mi oni w tych chwilach, żeby nie odbiła mi sodówka. Dla mnie mundial był bardziej motywacją do tego, aby się dalej rozwijać i jeszcze ciężej pracować. Uważam, że to jeszcze nie jest maks moich możliwości, chciałbym grać w jeszcze lepszych klubach i brać udział w większej liczbie takich imprez jak miało to miejsce w styczniu.

Podczas występu na mistrzostwach Świata udało Ci się zdobyć łącznie 12 bramek, ale podejrzewam, że jedna zapisała się szczególnie w twojej pamięci. Wiesz o której mówię.

Dokładnie wiem, wkrętka (śmiech)

No właśnie, gdybyśmy spotkali się rok temu i powiedziałbym ci, że za niespełna rok wyjdziesz na parkiet obiektu, na którym zasiada kilkadziesiąt tysięcy osób, a naprzeciw ciebie stanie najwybitniejsza reprezentacja w historii piłki ręcznej, z takimi zawodnikami jak Karabatić, Abalo czy Omeyer, z którymi za chwile rozegrasz mecz na mistrzostwach świata uwierzyłbyś?

Wiadomo, było to w orbicie moich marzeń, ale w ogóle nie spodziewałem się,że to może się spełnić tak szybko ponieważ wiedziałem, że trener konsekwentnie stawia na Michała Daszka.

A jednak stało się. Stajesz naprzeciw tego zespołu, myślę, że niewielu zawodników twojego pokolenia będzie mieć okazję zagrać z reprezentacją Francji w takim zestawieniu ze względu na to, że wielu zawodników powoli kończy już swoje kariery, natomiast Ty wychodzisz na boisko, stajesz oko w oko z Omeyerem i rzucasz mu wkrętkę. Trzeba mieć dużą wiarę w swoje umiejętności.

Zdecydowanie mam wiarę w swoje umiejętności, ale też prawdę mówiąc w tej sytuacji troszkę pomogło mi szczęście. Wiadomo, jak doświadczonym bramkarzem jest Thierry Omeyer, dokładnie czyta co chce zrobić zawodnik i w tej sytuacji nie było inaczej, jednak finalnie piłka znalazła się w siatce między jego nogami z czego jestem bardzo zadowolony.

 

Kończąc jeszcze wątek mistrzostw świata, pojawia się wiele głosów, że najlepsze czasy polskiego szczypiorniaka minęły bezpowrotnie. Kibice w Polsce uznali 17. za totalną porażkę. Jak ty, jeden z zawodników, na których opierać się będzie gra reprezentacji w przyszłości odniesiesz się do takich opinii.

Na pewno 17. miejsce można uznać za porażkę, jednak uważam, że dla naszego zespołu był początkiem czegoś nowego, czegoś co dopiero będzie nadchodzić. Z pewnością nasze wyniki przyjdą z czasem, właściwe niewielu w naszej kadrze było zawodników, którzy przekroczyli liczbę dziesięciu spotkań, chcielibyśmy za 2 lata mieć po 40-50 meczów w kadrze. Wtedy będziemy mogli walczyć o wyższe cele. Warto pamiętać, że w naszej reprezentacji rzutem na taśmę zabrakło takich zawodników jak Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Kamil Syprzak czy Piotrek Wyszomirski. Były takie mecze, jak na przykład z Norwegią, która została wicemistrzem świata, gdzie nie wiadomo jakby się to potoczyło gdybyśmy byli bogatsi o doświadczenie zawodników, których wymieniłem wcześniej.

Mimo wszystko ta młodość potrafiła sprostać bardzo ciężkiemu zadaniu jakim był mecz z reprezentacją Francji, niewiele brakło do niespodzianki.

Zgadza się, o ile się nie mylę byliśmy jedynym zespołem, który przegrał z Francją tylko jedną bramką. Wiadomo, że podeszli do tego meczu w niepełnym składzie, my natomiast graliśmy bez presji, gdzie zupełnie inaczej się gra i wyszło to w miarę fajnie.

Zadam bardzo krótkie pytanie: Tałant Dujszebajew?

Jeden z najmądrzejszych taktycznie trenerów z jakimi miałem okazję współpracować, zupełnie inny pogląd na piłkę ręczną, hiszpańska szkoła z którą nie miałem okazji się spotkać. Gdy zaczynałem trenować pod okiem trenera Dujszebajewa nie wiedziałem co mam robić, ciągle podpytywałem Michała Daszka o taktykę, ponieważ nigdy wcześniej się z taką nie spotkałem i nie była dla mnie do końca zrozumiała. Jako zawodnik był wybierany najlepszym zawodnikiem świata co również budzi mój ogromny szacunek.

Przed reprezentacją bardzo ważny sprawdzian - eliminacje do mistrzostw Europy w Chorwacji. Pierwsze spotkania nie do końca poszły po waszej myśli, czy w meczach z Białorusią zobaczymy odmienioną reprezentację Polski?

Myślę, że będzie to zdecydowanie bardziej okrzepnięta doświadczeniem z Francji reprezentacja. Szczególnie, że już nie możemy pozwolić sobie na potknięcie i musimy wygrywać każdy mecz, by myśleć o grze na mistrzostwach.

Chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat, mianowicie ligi zawodowej. Pojawiają się głosy, że złym pomysłem jest brak spadków z oraz awansów do Superligi, co ma powodować brak ambicji.

 

Przede wszystkim uważam, że profesjonalista zawsze chce wygrywać, osobiście nim jestem i wiem także, że mam do czynienia z profesjonalistami. Oglądam wiele meczów naszej ligi i nie zauważyłem, aby komuś nie zależało. Myślę, że dzięki tej formule zdecydowanie zwiększyła się w Polsce liczba młodych zawodników, którzy dostają swoje minuty na poziomie Superligi, dzięki czemu możemy się ogrywać, co na pewno zaprocentuje w przyszłości. Dobrym przykładem może być obecna pozycja mojej drużyny. Wiele osób powie, że Zagłębie jest słabe bo zajmuje ostatnie miejsce w swojej grupie, jednak ja wiem, że jest to „frycowe” za ścieżkę jaką obrał klub, czyli wprowadzanie do zespołu młodych zawodników i jestem przekonany, że z sezonu na sezon to zaprocentuje i będzie coraz lepiej.

 

Wiesz co jest wspólnym mianownikiem dla Nikoli Karabaticia i Arka Moryto?

 

Nie mam pojęcia (śmiech).

 

Obaj debiutowali na mistrzostwach świata w wieku 19 lat. Myślisz, że jesteś w stanie zapisać się na kartach historii piłki ręcznej tak jak Francuz?

 

Przede wszystkim to jest inna pozycja, Nikola Karabatić gra na rozegraniu, gdzie ma możliwość wzięcia gry na siebie. Natomiast skrzydłowy skazany jest głównie na wykańczanie podań kolegów, ale na pewno byłoby miło sięgnąć tak wysoko jak Nikola Karabatić i zapisać się na kartach historii złotymi zgłoskami.

 

Wiadomo, że nie samą piłką ręczną człowiek żyje. Jakie masz zainteresowania poza handballem?

 

Lubię grać w piłkę nożną. Bardzo mocno się nią też interesuję. W wolnych chwilach lubię oglądać mecze najmocniejszych europejskich lig i Ligę Mistrzów. Myślę, że gdybym miał wybrać inną dyscyplinę wybrałbym właśnie futbol.

 

Pojawiają się w twojej głowie plany, co chciałbyś robić po zakończeniu kariery sportowej?

 

Póki co stoję u progu swojej kariery, na niej się skupiam i szczerze powiedziawszy nie mam sprecyzowanych planów na przyszłość. Podoba mi się, choć nie jest on łatwy - zawód trenera, być może właśnie to będzie mój sposób na życie po zakończeniu kariery. Na pewno chcę zostać w tematyce piłki ręcznej.

 

W ostatnim ligowym meczu z Piotrkowianiem zdobyłeś 12 bramek, wyrównałeś rekord Arkadiusza Miszki pod względem zdobytych bramek w jednym meczu w tym sezonie. Określiłbyś ten rezultat mianem wyczynu, czy był to raczej początek i może być jeszcze lepiej?

Bardzo ciężko zdobywać w każdym meczu taką ilość bramek, lecz chciałbym zaznaczyć jedną bardzo ważną rzecz, mianowicie dobrą postawę całego zespołu. Jestem skrzydłowym i wykańczam tylko podania moich kolegów, chłopaki natomiast widzieli, że mam dzień, zagrywali piłki do skrzydła a ja zdobywałem bramki. Rzucałem także karne, których zdobyłem pięć. W kilku sytuacjach przestrzeliłem, więc jak widać mogło być lepiej.

Na zakończenie powiedz, czego można życzyć Arkowi Moryto?

 

Następnych imprez mistrzowskich z kadrą Polski, coraz lepszych wyników reprezentacji i na chwilę obecną jak najwyższej pozycji z Zagłębiem Lubin.

 

Rozmawiał Jakub Kasprzyk